Wczoraj premier Bjarni Benediktsson złożył na ręce prezydent Halli Tómasdóttir formalny wniosek o dymisję swoją oraz swojego gabinetu. Pani prezydent przyjęła jego rezygnację i poprosiła ministrów o pozostanie w roli rządu tymczasowego do czasu wyborów parlamentarnych, które odbędą się 30 listopada. Zrywając z tradycją, przedstawiciele Ruchu Zieloni-Lewica ogłosili, że nie wejdą w skład rządu tymczasowego.
Jak donosi Vísir, na spotkaniu z prezydent Hallą Tómasdóttir premier Bjarni Benediktsson oficjalnie złożył dymisję swoją i swojego gabinetu. Prezydent przyjęła jego rezygnację i poprosiła, aby wraz z innymi ministrami pozostał w rządzie tymczasowym, jak to jest w zwyczaju, gdy normalny rząd się rozpadnie.
Po spotkaniu Bjarni powiedział, że „trzeba będzie zapytać” Ruchu Zieloni-Lewica, czy spełnią prośbę pani prezydent, dodając, że nie przypomina sobie, aby taka prośba została kiedykolwiek odrzucona, z wyjątkiem jednego ministra, który chciał wrócić do pełnienia obowiązków sędziowskich.
W oświadczeniu opublikowanym wczoraj na Facebooku Svandís Svavarsdóttir, przewodnicząca Ruchu Zieloni-Lewica, ogłosiła jednak, że ministrowie z jej partii nie zastosują się do prośby pani prezydent o pozostanie w rządzie tymczasowym.
Svandís zaznaczyła, że ministrowie z jej ugrupowania – ona sama, Guðmundur Ingi Guðbrandsson i Bjarkey Olsen Gunnarsdóttir – staną się od dziś zwykłymi członkami parlamentu. Będą zajmować się pilnymi kwestiami, które muszą zostać rozwiązane w parlamencie, kierując się poczuciem odpowiedzialności i z należytą starannością: „Mam pełne zaufanie do parlamentu, który już wcześniej radził sobie ze złożonymi sytuacjami” – napisała Svandís.
Svandís zakończyła swój wpis stwierdzeniem, że kolejnym krokiem partii będzie przygotowanie się do wyborów parlamentarnych 30 listopada poprzez konsultacje z wyborcami w całym kraju w celu omówienia przyszłości i wizji Islandii.
We wpisie na Facebooku Ingibjörg Sólrún Gísladóttir – była liderka Sojuszu Socjaldemokratycznego i burmistrz Reykjaviku – wyraziła ostrą krytykę wobec Ruchu Zieloni-Lewica i jego politycznej postawy.
„Przez całe siedem lat czuli się zupełnie komfortowo, zasiadając w jednym gabinecie z Partią Niepodległości, popierając program polityczny, który nie był ani zielony, ani lewicowy. Teraz, gdy rząd wydaje swoje ostatnie tchnienie, nagle przepełnia ich święte oburzenie i absolutnie odmawiają współpracy z Partią Niepodległości w ramach rządu tymczasowego przez sześć tygodni!” – napisała.
„To pokazuje jeszcze wyraźniej niż zwykle, że dla Ruchu Zieloni-Lewica najważniejszy jest wizerunek, podczas gdy kwestie merytoryczne są drugorzędne” – podsumowała Ingibjörg Sólrún.
W rozmowie z Vísir profesor nauk politycznych Ólafur Þ. Harðarson potwierdził, że odmowa udziału w rządzie tymczasowym ze strony Ruchu Zieloni-Lewica była faktycznie bezprecedensowa.
„Regułą jest, że gdy rząd podaje się do dymisji, a prezydent przyjmuje jego rezygnację, prosi również o kontynuowanie jego działalności jako rząd tymczasowy. Do tej pory nigdy nie zdarzyło się, aby ministrowie odmówili, a niektórzy politolodzy uważają, że pełnienie funkcji rządu tymczasowego jest niemal ich obowiązkiem” – zauważył Ólafur.