„Nie mogę tak żyć…”

Dodane przez: INP Czas czytania: 4 min.

„Po wyjściu z więzienia w zeszłym tygodniu zostałem na ulicy i mam tylko 17 tysięcy koron na przeżycie,“ mówi Bartłomiej Aureliusz Kopczyński w rozmowie z visir.is.

Bartłomiej jest 39-letnim Polakiem, który w Islandii mieszka od 7 lat. Tu został on skazany na 14 miesięcy pozbawienia wolności, za fałszowanie pieniędzy i kradzież. Z więzienia został wypuszczony po 7 miesiącach.

- REKLAMA -
Ad image

„Jak wyszedłem z więzienia poszedłem prosto do Urzędu Socjalnego. Tu na miejscu nie mam żadnych bliskich i nie mam się gdzie podziać,“ mówi Bartłomiej.
Urząd dał mu na przeżycie 17 tysięcy koron. „Znalazłem pokój do wynajęcia, ale kaucja wynosi 55 tysięcy koron, a takiej sumy pieniędzy nie posiadam i to głównie z tym problemem zwróciłem się do urzędu.“

Natomiast jak opowiada mężczyzna, urząd nie udzielił mu jeszcze definitywnej odpowiedzi. Jedyne informacje, które otrzymał od przedstawicieli urzędu to powiadomienie, że ma dług wobec państwa.

„Tak, to prawda – raz zdarzyło się tak, że w tym samym czasie otrzymałem pieniądze od Urzędu Pracy i z Urzędu Socjalnego, po tym jak uległem wypadkowi w pracy. Jednak mam zamiar ten dług spłacić,“ mówi Bartłomiej.

„W ostatnich dniach jadłem w kawiarni Samhjálp. Odkąd wyszedłem z więzienia minęło już parę dni i nie miałem nawet jak się umyć. Spię po pół godziny na BSÍ i stacjach benzynowych,“ mówi Bartłomiej.

Mężczyzna mówi, że jest trzeźwy od października 2011 roku. „Współpracowałem aktywnie z Czerwonym Krzyżem w Islandii – głównie zajmowałem się osobami, które są w nałogu. Zajmowałem się rozdawaniem sterylnych igieł na terenie Reykjaviku,“ opowiada Bartłomiej.

Te słowa potwierdza Þór Gíslason, menadżer projektów realizowanych przez Czerwony Krzyż. „Bartłomiej zaczął pracować u nas jako wolontariusz. Potem wraz z Urzędem Pracy zaproponowaliśmy mu umowę – pracował u nas do czasu, aż nie poszedł do więzienia,“ mówi Þór.

„Podczas odsiadywania wyroku regularnie go odwiedzałem. Nadal jest zainteresowany pracą wolontariacką, ale większość czasu zajmuje mu szukanie mieszkania. Podejmowanie się jakichkolwiek zadań jest trudne jeżeli nie masz gdzie mieszkać,“ mówi Þór.

Bartłomiej przyjechał do Islandii siedem lat temu, na początku mieszkał w Dalviku. Potem przeprowadził się do Höfn w Hornarfjörður i był w związku z Islandką. Jak związek się rozpadł, mężczyzna przyjechał do Reykjaviku i wpadł w poważny nałóg.

„Moi znajomi w Reykjaviku albo już nie żyją, albo odbywają terapię lub nadal trwają w nałogu,“ mówi Bartłomiej.

Mężczyzna mówi, że Czerwony Krzyż już pomógł mu na tyle na ile mógł, a teraz nadszedł już czas na to aby on sam stanął na własnych nogach. Bartłomiej jest wykształconym psychologiem i ponadto pracował jako doradca ds. uzależnień alkoholowych i narkotykowych w Polsce.

W rozmowie z dziennikarzem visir.is, Bartłomiej wspomniał o tym, że z powodu wykrytego u niego ADHD, lekarz w Islandii przepisał mu ritalin. Według niego to właśnie ten lek doprowadził do tego, że sięgnął on po inne używki.

Pod koniec ostatniego roku, Bartłomiej otrzymał powiadomienie od Útlendingastofnun, że być może zostanie ekstradowany do Polski. Nadal czeka na decyzje w tej sprawie.

„Zawsze kiedy dzwonie do Urzędu Socjalnego słyszę, że zaraz powinien oddzwonić do mnie doradca w sprawach społecznych. Jednak ta osoba oddzwania dopiero po długim czasie. Trudno jest się skontaktować z jakimkolwiek pracownikiem urzędu. Jak byłem tam ostatnio to obiecali mi, że zadzwonią do właściciela pokoju i omówią kwestie kaucji. Mam nadzieję, że uda się coś ustalić, bo ja już nie mogę tak żyć,“ podsumowuje Bartłomiej.

TAGI:
Udostępnij ten artykuł