Warunki pogodowe w tym dniu były bardzo złe, do tego stopnia, że uznano, iż niemożliwe jest narażanie na niebezpieczeństwo ratowników, którzy próbowali ratować kobietę. Niestety nikt nie mógł nic zrobić i ludzie obserwowali tylko, jak porwana przez falę kobieta odpływa od brzegu.
Informacje te w swoim raporcie zawarła policja z południa kraju, gdzie stwierdza się, że warunki na plaży w dniu, kiedy miał miejsce wypadek, były jednymi z najtrudniejszych, z jakimi spotykają się ratownicy.
Policjanci oraz ratownicy zostali wezwani w minioną środę na plażę Reynisfjara, po tym jak fala porwała turystkę. Warunki okazały się bardzo trudne do poszukiwania i ratowania i gdy ekipy pojawiły się na miejscu, niewiele można było zrobić.
„W tym czasie na plaży było dużo fal i akcja ratunkowa na łodziach byłaby bardzo niebezpieczna. Oczywiste jest, że takie sytuacje są jednymi z najtrudniejszych, z jakimi spotykają się ratownicy, ponieważ ich szkolenie obejmuje poszukiwanie i ratownictwo” – mówi raport policji.
Warunki pogodowe były jednak tak trudne, że nie uznano za możliwe narażenie ratowników na próbę dotarcia do kobiety, która okazała się być młodą, chińską turystką, podróżującą po kraju.
„Na miejscu zadecydowano o niepodejmowaniu działań, ze względu na niebezpieczeństwo, jakie akcja stanowiła dla ratowników, jedyne co było możliwe, to obserwowanie osoby, która unosiła się w morzu. Nie jest tajemnicą, że to co się stało, obciąża wszystkich zaangażowanych” – napisano w raporcie.
Straż Przybrzeżna znalazła kobietę w morzu i wciągnięto ją na pokład. Natychmiast zabrano ją do ośrodka zdrowia w Vík, gdzie uznano ją za zmarłą.
Od czasu wypadku prowadzono wiele dyskusji, dotyczących tego, kto jest odpowiedzialny za zainstalowanie niezbędnego sprzętu ratunkowego. Ratownicy przyznali, że to leży w rękach właścicieli ziemi.
W ciągu siedmiu lat ratownicy otrzymali łącznie 11 zgłoszeń dotyczących wypadków na plaży, z czego 4 wypadki były śmiertelne.
visir.is