Valerður Þorsteinsdóttir wniosła oskarżenia przeciwko mężczyźnie z Grímsey. Kobieta utrzymuje, że kiedy miała 14 lat mężczyzna ten, zgwałcił ją. Człowiek ten miał wówczas ponad 60 lat.
Jak donoszą media sprawa gwałtu zdecydowanie podzieliła społeczeństwo na wyspie. Aktualnie dochodzenie prowadzi prokuratura. Pierwszy wywiad z Valgerður przeprowadził Björn Þorláksson, redaktor gazety Akureyri Vikublað, która co tydzień jest wydawana w Akureyri. Po nim temat podchwyciły inne media – Fréttablaðið i mbl.is, zaczęły nagłaśniać to co się wydarzyło lata temu.
W rozmowie z dziennikarzem, kobieta powiedziała że pierwszy raz padła ofiarą wykorzystywania seksualnego gdy miała 14 lat. Wówczas pracowała w fabryce rybnej na wyspie Grímsey. Niestety zdarzenie to nie było jednorazowe. Jak wynika z zeznań Valerður Þorsteinsdóttir, kobieta była wykorzystywana seksualnie przez okres 3 lat.
– Uwolniłam się z tego koszmaru gdy miałam 17 lat – komentuje ofiara gwałtu. W wywiadzie dla mbl.is kobieta powiedziała, że wtedy dopiero znalazła w sobie na tyle siły i odwagi by się przeciwstawić oprawcy. Wiedziała też, że z czasem cała historia „wycieknie” do mediów wiec sama postanowiła o wszystkim opowiedzieć.
Mężczyzna, który jest oskarżony o wykorzystywanie seksualne dziecka został praktycznie wygnany z wyspy przez jej mieszkańców.
Wygnanie mężczyzny spowodowało także powstanie problemów, ponieważ należąca do niego przetwórnia rybna jest jedną z największych, ma znaczą część limitu połowowego.
Jeżeli ktoś inny z Grímsey nie odkupi od niego tych kwot, to źle to będzie wróżyć dla innych mieszkańców wyspy i ich przyszłości. Już wcześniej mówiono o tym, że przetwórstwo rybne na wyspie jest obecnie w bardzo złym położeniu.
Kobieta w wywiadzie zwróciła się do mieszkańców wyspy: „Wy którzy mówicie że chcecie być bezstronni, musicie postanowić gdzie zamierzacie „stać”. Zajmijcie pozycję przeciwko przemocy”.