Niesłuszna sugestia, że przewodniczący Partii Postępu, Sigur Ingi Jóhannsson, był uwikłany w skandal Panama Papers, która znalazła się w niedawno opublikowanym przez Netflix filmie, była, jak mówi sam zainteresowany, „bolesna i trudna do zniesienia”.
Zdjęcie posła pojawia się w filmie zatytułowanym „Pralnia”, dotyczącym tak zwanych kwitów z Panamy, który ukazał się na platformie Netflix w ostatni weekend. W rzeczywistości poseł ten nie figuruje w ujawnionych dokumentach. W skandal był uwikłany ówczesny premier, Sigmundur Davíð Gunnlaugsson, po którego rezygnacji urząd przejął Sigur Ingi Jóhannsson.
Według informacji udostępnionych przez Vísir, w filmie „Pralnia” znalazło się zdjęcie artykułu z tygodnika Time, w którym poinformowano, że premier Islandii, Sigmundur Davíð Gunnlaugsson, zrezygnował ze stanowiska ze względu na fakt, że jego nazwisko wypłynęło w ujawnionych dokumentach. W nagłówku artykułu stwierdza się, że Sigurður Ingi przejął po nim stanowisko, a w dalszej części tekstu znajduje się jego zdjęcie. W filmie nie pojawia się natomiast zdjęcie Sigmundura Davíða.
We wpisie na portalu Facebook Sigurður Ingi wyraził rozczarowanie, że jego zdjęcie pojawia się w kontekście dyskusji na temat „skorumpowanych przywódców państw”.
„Wiele osób na pewno pamięta prawdziwy przebieg wydarzeń i że nazwisko premiera Sigmundura Davíða pojawiło się w transakcjach firmy Mossack Fonseca, przeprowadzanych w rajach podatkowych, co ostatecznie zmusiło go do dymisji. Były to trudne czasy w islandzkiej polityce, a sprawa rozzłościła obywateli, dlatego zajęcie stanowiska premiera stanowiło ogromne wyzwanie” – napisał Sigurður Ingi. „Choć niesłuszne, jednak uwikłanie w korupcję opisaną w filmie „Pralnia” jest dla mnie bolesne i trudne do zniesienia”.
Poseł podziękował osobom, które napisały do niego w tej sprawie, podkreślając, że niektóre z nich pisały również z własnej inicjatywy do Netflix, aby wyrazić niezadowolenie z negatywnego światła, w jakim został przedstawiony.
Grupa GMT/Krzysztof Grabowski