Policja z okręgu stołecznego, otrzymała wczoraj zgłoszenie o kolejnej okaleczonej klaczy. Właściciel zwierzęcia, który trzyma konie w stajni Kjóavellir w Kópavogur, zauważył, że jedna z klaczy ma krew na tylnych nogach. Po bliższym zbadaniu okazało się, że padła ona ofiarą szaleńca, który już od paru miesięcy grasuje w Islandii i okalecza genitalia klaczy.
Właściciel zabrał zwierzę do weterynarza, który stwierdził, że rany, które ma klacz są bardzo poważnie, informuje Fréttablaðið. Lekarz przyznał również, że sprawcą tego czynu musiał być człowiek.
O podobnej sprawie pisaliśmy w artykułach „Ktoś znęca się nad końmi…”, „Okaleczone konie”.