Przed Sądem Rejonowym w Reykjaviku, rozpoczął się dziś proces Polaka zatrzymanego w sprawie napadu na sklep zegarmistrzowski Michelsen, który miał miejsce 17 października 2011 roku.
Zatrzymany i oskarżony o współudział w napadzie Marcin Tomasz Lech, odpowiadał na pytania prokurator Margrét Unny Rögnvaldsdóttir i podczas pierwszej rozprawy opowiedział jak doszło do napadu i w jaki sposób był on planowany.
Marcin Tomasz Lech jest jednym z czwórki Polaków, którzy w październiku przyjechali do Islandii specjalnie po to aby dokonać napadu na sklep zegarmistrzowski Michelsen.
Jak na razie Marcin jest jedynym z zatrzymanych i tylko on odpowiada za ten napad, reszta złodziei uciekła z kraju i uniknęła aresztowania.
W czasie śledztwa okazało się, że Marcin nie był bezpośrednio zaangażowany w rabunek, a miał jedynie wywieźć skradzione zegarki z Islandii. Łup pochodzący z kradzieży o wartości od 50 do 70 mln koron, złodzieje ukryli w samochodzie, którym Marcin miał wyjechać z Islandii.
Podczas rozprawy Marcin wyznał, że jego zadaniem było jedynie wywiezienie zegarków z kraju i że w żaden sposób nie był on zaangażowany w rabunek. Dodał również, że nie był w sklepie podczas napadu.
Prokuratura domaga się dla niego pięciu lat pozbawienia wolności, obrońca uważa, że trzy do czterech lat pozbawienia wolności będą dla niego wystarczającą karą.