Ratownicy rozpoczynają dziś oficjalną sprzedaż fajerwerków, ale ich cena wzrośnie w stosunku do zeszłego roku ze względu na wahania kursów walut.
Prezes Landsbjörg mówi, że sprzedaż fajerwerków jest zdecydowanie najważniejszym źródłem pozyskiwania funduszy przez ratowników. W ostatnich latach ekipy ratownicze próbowały rozwinąć inne gałęzie zarobków.
Od dzisiaj dozwolona jest sprzedaż fajerwerków oraz ich używanie, ale policja przypomina, że zgodnie z przepisami ogólne używanie fajerwerków jest dozwolone od 28 grudnia do 6 stycznia, zawsze zabronione od godz. 21:00 wieczorem do 10:00 rano, z wyjątkiem Sylwestra.
Otti Rafn Sigmarsson, przewodniczący Stowarzyszenia Zapobiegania Wypadkom w Landsbjörg, mówi, że sprzedaż fajerwerków to wielka sprawa.
„To zdecydowanie nasza największa zbiórka pieniędzy i tak naprawdę jest tym, co pozawala na działalność zdecydowanej większości zespołów ratowniczych w kraju” dodał.
Wzrost cen między latami to około 15%.
„Ceny fajerwerków są wyższe niż rok temu, ale można to wytłumaczyć wahaniami kursów walut, ale poza tym nie są one bardzo poważne” mówi Otti.
W ostatnich dniach, w akcjach ratunkowych spowodowanych załamaniem pogody wzięło udział ponad ośmiuset ratowników.
„W ciągu ostatnich kilku dni i przygotowań do sprzedaży fajerwerków oraz w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie i w okresie świątecznym mieliśmy szczególnie duże obciążenie, ale myślę, że wszyscy odzyskują siły i nie możemy się już doczekać.”
Agencja Środowiska wzywa ludzi do tego, aby nie kupowali fajerwerków z powodu zanieczyszczenia jakie one powodują.
„Oczywiście każdy może mieć własne zdanie na ten temat i to też jest w porządku, ale oczywiście uważamy, że to jest niefortunne. Naszym celem jest zrobienie tego jak najlepiej i zmniejszenie zanieczyszczenia spowodowanego fajerwerkami” komentuje Otti.
W ostatnich latach ekipy ratownicze starały się zwiększyć liczbę metod pozyskiwania funduszy, aby nie być aż tak bardzo zależnym od sprzedaży fajerwerków.
„Ta dyskusja w naszych szeregach wisi w powietrzu od wielu lat, ale jednocześnie ogromnie wzrosła presja na ekipy ratunkowe i wzrosła liczba wezwań, a projekt się rozrósł tak, że nie jesteśmy w stanie się z tego wycofać, ale zawsze próbujemy” mówi Otti Rafn Sigmarsson, przewodniczący stowarzyszenia ratunkowego Landsbjörg.