Przemysł turystyczny w Islandii rozwija się z miesiąca na miesiąc. Progres niesie z sobą pozytywy i negatywy. Policja stołeczna coraz bardziej niepokoi się wzrostem prostytucji w wyniku zapotrzebowań turystów.
– Organizacja prostytucji z ulic i drobnych ogłoszeń w gazetach przeszła już dawno do internetu i portali społecznościowych – informuje inspektor Snorri Birgisson. – Turystyczny boom trwa i rozrasta się i jest jednym z głównych powodów rozwoju prostytucji w Islandii. Klientami są przeważnie obcokrajowcy, którzy wpadają na zwariowane wieczory kawalerskie, zwiedzają Islandię i poszukują nie tylko kontaktu z islandzką przyrodą. „Agencje towarzyskie” reklamują się przez internet, np. jako oferta Airbnb.
W Islandii przyjęto „szwedzki model” walki z prostytucją, tzn. kara się w większym wymiarze klientów niż „sprzedawców”. Przypadki prostytucji w Islandii rozpatrywane są zawsze pod kątem handlu „żywym towarem”.
– Badamy, czy prostytucja w Islandii nie jest efektem działania organizacji, które organizują pracę w różnych krajach i transportują „żywy towar” z kraju do kraju – tłumaczy Snorri Birgissona. – Jednak prostytucja to nie tylko turyści i nie jest to niestety nowy temat dla Islandczyków.
Guðrún Jónsdóttir z Stígamót, islandzkiej poradni dla ofiar nadużyć seksualnych, mówi, że organizacja zajmuje się rocznie około trzydziestoma prostytutkami, których sprawa wynikła za sprawą islandzkich klientów, a nie turystów zagranicznych.
mbl.is/Justyna Grosel