Krzysztof Bronszewski był zaskoczony, gdy wczoraj rano biegał w Reykjadalur. Mówi, że nigdy nie widział tylu śmieci i ubrań pozostawionych tam przez ludzi.
Postanowił zebrać te śmieci i wyrzucić, ale było ich tak dużo, że udało mu się zabrać tylko połowę.
„To było obrzydliwe, było tego tak dużo, że postanowiłem zrobić zdjęcia, aby pokazać, jak to wygląda” – powiedział w rozmowie z mbl.is, dodając, że w momencie jego przyjazdu nikogo nie było w okolicy.
Krzysztof, który regularnie biega po okolicy ze swoim psem Morisem, mówi, że nie pierwszy raz spotyka się tu z takim bałaganem.
Dwa tygodnie grupa ludzi posprzątała cały teren, a teraz znów zrobił się śmietnik.
Przy parkingu w Reykjadalur stoją kosze na śmieci. Krzysztof zaniósł tam zebrane śmieci. Dodaje, że kilka razy podchodził do ujścia rzeki i zbierał pozostawione rzeczy.