„Ciche kroki na schodach” to debiut Evy Björg Ægisdóttir. Powieść przenika atmosfera lęku i samotności jednostki w niewielkiej społeczności.
Policjantka Elma wraca do rodzinnego Akranes z Reykjaviku. Chce dojść do siebie po nagle zakończonym związku. Od początku przyglądamy się mrokowi i poczuciu niedopasowania, które towarzyszą policjantce. Jeśli jednak kobieta liczyła, że zazna spokoju, to bardzo się myli. Ledwo zaczyna pracę w miejscowym posterunku, a już musi się zmierzyć z zabójstwem. Nieopodal latarni morskiej dziewczyna i chłopak odkrywają zwłoki kobiety. Szybko okazuje się, że Elisabeth mieszkała niegdyś w Akranes i że jako dorosła osoba nienawidziła tej miejscowości. Dlaczego wróciła? Dlaczego ktoś zabił ją w tak okrutny sposób? I co z tym wspólnego mają mieszkające w mieście szanowane rodziny?
Czytelnicy, po krok po kroku, idąc tropem policjantów, dowiadują się także o tym, co działo się w dzieciństwie Elisabeth. I to ta właśnie opowieść mrozi krew w żyłach, tym bardziej, im bliżej jest zakończenia i wyjaśnienia nie tylko, kto ją zabił, ale także tego, co naprawdę stało się w przeszłości i jaki miało wpływ na wszystkich, którzy byli w tę sytuację uwikłani.
Autorka mierzy się z wieloma traumami, które istnieją w pozornie spokojnej społeczności: dysfunkcjami w rodzinie, uzależnieniami, przemocą wobec dzieci i kobiet, prześladowaniem w szkole, obojętnością nauczycieli na krzywdę podopiecznych. Te wszystkie sytuacje tworzą toksyczną atmosferę, w której wrażliwe i bezbronne jednostki stają się łatwym łupem. Eva Björg Ægisdóttir każe czytelnikowi spojrzeć w swoją powieść jak w lustro, pytając: a co wy byście zrobili? Gdybyście byli sąsiadem krzywdzonego dziecka, sponiewieranej kobiety, poniżanego chłopca? Czy byście interweniowali, wtrącili się, uwierzyli w opowieść ofiary? Czy umielibyście sprzeciwić się zmowie milczenia? Zmowie, która panuje od lat w Akranes, bo tak jest wszystkim wygodniej.
Bardzo ciekawie skonstruowana jest główna bohaterka, czyli Elma. To dawna mieszkanka Akranes, podobnie jak ofiara zbrodni nie ma dobrych wspomnień z samej miejscowości i ze szkoły, ale jednak stała się już osobą z zewnątrz. Elisabeth z kolei, wracając do miejsca, w którym zaznała tyle zła, okazuje dawnym znajomym i sąsiadom, że nie zapomniała, że Akranes ciągle w niej mieszkało i ją niszczyło. Elma umie spojrzeć z dystansu na miejscowe układy, zależności i bezkompromisowo zadawać pytania. Jednocześnie ona sama także boryka się ze złożonymi emocjami wobec rodziców i siostry, która zawsze była „tą lepszą, ładniejszą, poukładaną”. Prowadzi wyczerpujące psychicznie śledztwo i gubi w labiryncie własnych uczuć. Zapomnienia doznaje jedynie w pracy, bo tam może sprawić, że zło da się zwyciężyć. Jednak czy rzeczywiście jest to takie pewne? Sprawa z Akranes zostaje rozwiązana, ale mimo tego czytelnik zostaje z mnóstwem wątpliwości i szybko bijącym sercem.
Ta książka to świetny debiut. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze z Elmą – policjantką z Akranes.