W ostatnią niedzielę holenderski turysta naraził się na znaczne niebezpieczeństwo, gdy podczas spływu z Breiðavík w kierunku Látrabjarg, klifu znanego z bogactwa ptaków w południowych Fiordach Zachodnich, trafił na rozszalałe przez burzę fale, które przewróciły kajak, rozbijając go o skały na dwie części.
Kajakarzowi udało się dotrzeć do lądu w Seljavíku, tuż obok Látrabjarg. Þröstur Reynisson, strażnik z Látrabjarg powiedział, że Holendra spotkałaby niechybna śmierć gdyby jego kajak dryfował kilkanaście metrów dalej.
Spływ rozpoczął się na piaszczystej plaży około 17 w niedzielę, kiedy pogoda była jeszcze spokojna. Wkrótce jednak pogoda zmieniła się diametralnie i zaczął się sztorm.
Nikt nie wiedział o planach Holendra i jego podróży. Mężczyzna został zauważony przez przypadek przez spacerującą parę, która natychmiast zawiadomiła straż, widząc, że kajak dryfuje w stronę bardzo niebezpiecznego szlaku żeglarskiego.
Policja w Patreksfjörður około godziny 21:30 skontaktowała się z Þrösturem, który w tym czasie stacjonował w Breiðavík. Ekipa ratunkowa od razu ruszyła w kierunku Látrabjarg znanego jako Bjargtangar.
„Kiedy byłem o jeden kilometr od Bjargtangar zobaczyłem jak kajakarz ciągnie swoje rzeczy i resztki kajaka na plaży” – powiedział Þröstur. – Mężczyzna był ciągle w dobrym nastroju, a nawet zastanawiał się, gdzie dokładnie może rozbić się z obozem. Para, która zauważyła kajakarza w niebezpieczeństwie odetchnęła z ulgą po informacji, że sytuacja jest opanowana. Spływ odbywał się kajakiem typu Lino, który jest mały i można go w każdej chwili rozłożyć. Z tego powodu nikt nie wiedział o wyprawie, co było bardzo nierozważne.
Dla Holendra było to pierwsze spotkanie z Fiordami Zachodnimi. Po akcji ratunkowej Þröstur podwiózł turystę do autobusu zmierzającego do Ísafjörður i powiedział mu o możliwości wynajęcia kajaka przez Djúpið, odradzając samotne wycieczki na Lino.