Na placu Austurvöllur, zebrało się wczoraj w ramach obchodów Święta Narodowego, wiele setek ludzi. Tłumy były tak duże, że ciężko było powiedzieć kto przyszedł protestować, a kto pojawił się na placu aby posłuchać wystąpień premiera i prezydenta. Protest rozpoczął się o godzinie 11:00, tuż przed rozpoczęciem oficjalnych obchodów Święta Narodowego.
– To co się działo było wyjątkowe i nie pamiętam takiej sytuacji wcześniej – powiedział burmistrz Reykjaviku Dagur B. Eggertsson, który reprezentuje partię socjaldemokratyczną.
Uczestnicy protestu mieli ze sobą czerwone transparenty i krzyczeli „vanhæf ríkisstjórn” co oznacza „niekompetentny rząd”. Ludzie skandowali to w trakcie przemówienia premiera do innych urzędników państwowych, ambasadorów i dygnitarzy zaproszonych na to wydarzenie.
– Ludzie byli wymieszani razem, Ci co protestowali i Ci co przyszli zobaczyć uroczystość – mówił policjant Arnar Rúnar Marteinsson w rozmowie z mbl.is.
Uważa się, że we wczorajszym proteście wzięło udział od 2500 do 3000 osób, do tego byli także ludzie, którzy zebrali się aby świętować.
– Jak na nasze wyliczenia to na placu było około 3000 osób. Mieliśmy z tym trochę kłopotów, potrzebowaliśmy więcej policjantów aby zabezpieczyć wydarzenie – dodał Marteinsson.
Protest odbył się bardzo spokojnie i nie było żadnych poważniejszych konfliktów. Na początku ludzie stali w ciszy, dopiero później, gdy z budynku parlamentu wyszli prezydent i premier, zebrani zaczęli krzyczeć i hałasować. Jednak nie doszło do żadnych nieprzewidzianych sytuacji, komentował policjant.
Protest w tak ważnym dniu odbył się z wielu powodów. Jednym z nich była decyzja rządu o przymusowym przerwaniu strajków, jak również o obniżeniu podatków na przedsiębiorstwa rybackie, w czasie kiedy mówi się, że rząd nie ma pieniędzy na dofinansowanie pracy tłumaczy potrzebnych osobom niedosłyszącym, jak również dlatego, że władza już od dłuższego czasu łamie swoje obietnice wyborcze.
Ludziom nie spodobało się zachowanie premiera i ministra finansów – Bjarni Benediktssona, którzy w ostatni piątek wybrali wspólne wyjście na mecz Islandia – Czechy, zamiast dołączyć do debaty parlamentarnej na temat projektu ustawy, która miała przerwać strajk związków BHM i pielęgniarek.
Jednak wielu zebranych na placu Austurvöllur przyszło po to, aby móc wziąć udział w obchodach i nie każdy był zadowolony z protestu.
– Myślę, że można protestować praktycznie codziennie, ale nie w dniu Święta Narodowego, w którym ludzie powinni się radować. Na placu były całe rodziny i dzieci, które nie powinny patrzeć w tym ważnym dniu na takie zachowania – mówiła radna z gminy Reykjavik Guðfinna Jóhanna Guðmundsdóttir.
Pod koniec swojego przemówienia premier podkreślił że Islandczycy powinni kontynuować swoją pracę na rzecz większej równości, większej demokracji i postępu. Po zakończeniu tej sentencji został on bardzo głośno wygwizdany.