Właściciel firmy spożywczej Gæðakokkar, która zajmowała się produkcją mięsnych wyrobów i w zeszłym roku została posądzona o sprzedaż „mięsnego ciasta”, które nie zawierało mięsa, uważa, że test produktu był błędnie przeprowadzony. Dodał on: „że jest w 100% pewien, że w produkcie znajdowało się mięso.”
Magnús Níelsson, właściciel firmy Kræsingar, w rozmowie z DV powiedział, że on sam może zapłacić za sto testów mięsnych ciast, które produkuje. Dodał on także, że z powodu artykułów, które pojawiały się w mediach jego firma poniosła bardzo duże straty.
Firma znana wówczas jako Gæðakokkar, w lutym 2013 roku tuż przed ujawnieniem, że mięsne ciasto nie ma mięsa, zarobiła 18 mln koron, a w marcu przychód spadł do 2 mln koron.
Jak informowaliśmy w ubiegłym roku, skandal dotyczący koniny, który w ubiegłym roku obiegł całą Europę doprowadził do inspekcji i kontroli wielu przedsiębiorstw zajmujących się produkcją żywności.
W związku z tym kontrole przeprowadzono także w Islandii. Jedną z firm, które sprawdzano była Gæðakokkar. Kiedy przeprowadzono test jednego z mięsnych ciast produkowanych przez tą firmę, okazało się, że rzeczywiście w produkcie nie ma żadnego mięsa. Natomiast na opakowaniu widniała informacja, że w jego skład wchodzi 30 proc mięsa wołowego.
Magnús wskazuje na to, że badanie było przeprowadzone tylko raz i wykorzystano do tego losowo wybrany produkt. Co więcej twierdzi on, że jego firma działa zgodnie z normami, które można sprawdzić.
„Inspektorzy wzięli wszystkie nasze dokumenty i bardzo łatwo można sprawdzić nasze przepisy wobec produktów, które kupujemy. Wszystkie nasze księgi są w 100 proc prawidłowe. Dlatego mogę być pewien w 100 proc, że w tym cieście było mięso” komentował właściciel firmy.
Więcej w tym temacie w artykule: „Bezmięsne ciasto z wołowiny”.