Atli Pálsson, właściciel opuszczonej farmy pod górami Eyjafjöll, był zszokowany, gdy zobaczył zużyty papier toaletowy fruwający dookoła farmy, którą obecnie remontuje.
Było jeszcze gorzej, gdy Atli poszedł za gospodarstwo, gdzie wciąż paliło się drewno, które zostało zabrane z szopy bez pozwolenia.
„To była cudowna noc w fascynującym miejscu” – głosiła kartka pozostawiony w okolicy, podpisana przez „podróżników” lub „grupę podróżniczą”. Turyści załatwiali swoje potrzeby w stodole i zostawili podpaski i papier toaletowy porozrzucane po całym terenie.
O gościach poinformował go sąsiad, który widział trzy samochody na terenie gospodarstwa poprzedniej nocy. Właściciel od razu pojechał na miejsce. „Wtedy zdałem sobie sprawę, że wyraźnie byli tam ludzie, ponieważ pierwszą rzeczą, którą zobaczyłem, był brudny papier toaletowy. Potem poszedłem za dom i tam natknąłem się na płonący ogień, obok koparki, której używamy do przystosowania terenu pod użytek” – mówi Atli. “Zapewne by spłonęła, gdybym go nie ugasił”.
Atli nie złapał turystów na gorącym uczynku, ale zgłosił incydent na policję. Ma nadzieję, że turyści zrozumieją także, że takiego zachowania nie można naśladować.
„Cenne pozostałości z opuszczonych farm naturalnie nie są czymś, co ludzie powinni zabierać i palić”.
Turyści napisali na kartce, którą zostawili, że cały dzień chodzili po górach, więc kiedy zrobiło się zimno, zabrali drewno i rozpalili ognisko.
„Przepraszamy za to!”, po czym na końcu czytamy: „Świetnie się bawiliśmy”.