W miniony weekend turyści, którzy wspinali się na najwyższy szczyt Islandii – Hvannadalshnjúkur, znajdujący się na lodowcu Öræfajökull, z powodu śnieżycy i bardzo złych warunków pogodowych utknęli na górze. Zwykle podczas tego typu wypraw, postój na górze trwa około pół godziny jednak tym razem z powodu pogody ludzie Ci utknęli tam na prawie trzy godziny.
Cała wyprawa zajmuje zwykle od 12 do 14 godzin, a turyści wyruszyli na nią bez odpowiedniego przygotowania i jedzenia.
Duży problem spowodowały opady śniegu, który zakrył trasę, którą turyści doszli na górę, w wyniku czego zejście stało się niebezpieczne z powodu wielu szczelin w lodowcu, znajdujących się w tej okolicy. Na dodatek urządzenie GPS, które miał ze sobą przewodnik nie działało jak należy.
W zejściu na dół, przewodnikowi grupy pomógł kontakt telefoniczny z innym przewodnikiem górskim, który sprowadził wszystkich bezpiecznie na dół.
„Sprawa ta jest bardzo poważna, ponieważ pozostawanie na szczycie w tak trudnych i mroźnych warunkach jest śmiertelnie niebezpieczne” – powiedział Leifur Örn Svavarsson przewodnik z Icelandic Mountain Guides.
Przewodnik, który utknął z grupą na górze pracuje samodzielnie i ma wieloletnie doświadczenie we wspinaczkach na Hvannadalshnjúkur i jak informuje Morgunblaðið, turyści nie narzekali na jego pracę.
Jednak zdarzenie to wywołało dużą dyskusję na temat kwalifikacji przewodników górskich wśród innych przewodników oraz wśród wielu instytucji. W Islandii nie istnieją bowiem żadne regulacje prawne, które miałyby dotyczyć wykształcenia oraz doświadczenia przewodników.
Obecnie Ministerstwo Przemysłu i Turystyki pracuje nad nowym rozporządzeniem w sprawie szkolenia pracowników w branży turystycznej, szczególnie przewodników i będą one podobne do tych, które obwiązują w większości innych krajów europejskich.
„W Islandii typowe jest to, że obecnie osoby, które pracują w branży turystycznej nie muszą mieć profesjonalnych szkoleń i uprawnień, to powinno ulec zmianie i to jak najszybciej” dodał Leifur Örn.