To już cztery lata, odkąd u Einara Guttormssona zdiagnozowano chorobę Parkinsona. Jak zawsze w przypadku pacjentów z chorobą Parkinsona, lekarz zachęcał Einara, aby dużo ćwiczył, ponieważ ograniczy to objawy choroby i wraz z lekami pomoże utrzymać ją pod kontrolą.
Einar niedawno zaczął jeździć na rowerze i postanowił potraktować to poważnie. W tym roku postawił sobie za cel przejechanie 10 000 kilometrów. Chce również wesprzeć Stowarzyszenie osób z chorobą Parkinsona i w tym celu musi każdego dnia przejechać na rowerze trasę długości maratonu. Mówi, że dziś czuje się lepiej niż w 2018 roku, gdy zdiagnozowano u niego chorobę.
Einar przez lata pracował w biurze i przyznaje, że nigdy wcześniej nie uprawiał żadnych zorganizowanych sportów, dopóki nie spróbował kolarstwa. Przez jakiś czas chodził po górach, ale w 2016 roku został podstępnie namówiony do wzięcia udziału w wyścigu Wow-Cyclothon i wtedy połknął bakcyla. Wziął udział w tym wyścigu z drużyną kolarską Víkingur. Było to zanim zdiagnozowano u niego chorobę. Jakiś czas wcześniej zaczął odczuwać ból, który wtedy kojarzył z bólem mięśni po treningu. Jeździł nadal, jednak dwa lata później ból był na tyle silny, że zniechęcał go do jeżdżenia. Po zdiagnozowaniu choroby i rozpoczęciu przyjmowania leków mógł wrócić do kolarstwa.
„Lekarz zachęcał mnie do kontynuowania jazdy na rowerze” – mówi Einar. Skutkiem tej choroby jest między innymi to, że w mózgu stopniowo przestaje być produkowany neuroprzekaźnik dopamina, który kontroluje ruch ciała i utrzymywanie równowagi. „Dopamina jest również nazywana hormonem szczęścia” – dodaje Einar.
Wyjaśnia również, że ćwiczenia, które sprawiają, że wzrasta tętno, pomagają poprawić stan zdrowia i utrzymać w dobrej kondycji neurony, które są jeszcze aktywne.
„A jazda na rowerze jest do tego idealna. To są długie ćwiczenia, które znakomicie trenują serce” – mówi. „Przeszedłem długą drogę od czasu diagnozy i jestem dziś w dużo lepszym miejscu”.
Einar ma dom w regionie Alicante w Hiszpanii, gdzie spędza kilka miesięcy każdego roku i regularnie jeździ tam z grupą zarówno Islandczyków, jak i innych osób, które tam przebywają. „Są tam znakomite warunki do jazdy na rowerze i można pokonywać długie trasy” – opowiada.
Oprócz poważnego traktowania kolarstwa, Einar zajął się również dietą i stylem życia, co zaowocowało utratą 15 kilogramów. Mówi, że to bardzo pomaga podczas podjazdów.
W 2020 roku Einarowi udało się przejechać łącznie 8 tysięcy kilometrów, a w zeszłym roku – 9 tysięcy kilometrów. Na początku tego roku za cel postawił sobie przejechanie 8 tysięcy kilometrów, ale kiedy stało się jasne, że to osiągnie, zwiększył dystans do 10 tysięcy kilometrów i jest teraz na dobrej drodze do jego osiągnięcia – co będzie wymagało przejechania do końca roku dystansu równego maratonowi dziennie.
Będąc na Islandii stara się sporo jeździć na zewnątrz, a oprócz tego ma w domu trenażer kolarski, na którym jeździ w zimie.
Einar niedawno wrócił ze swojej ostatniej podróży do Hiszpanii, która trwała około dwóch miesięcy – przejechał tam na rowerze 3120 kilometrów.
Przyznaje, iż obawia się chwili, kiedy choroba przybierze taką formę, że nie będzie mógł już usiąść na rowerze, ale jednocześnie jest optymistą i wierzy, że medycyna jest na dobrej drodze do wynalezienia lekarstwa.
„Myślę, że będzie to połączenie stylu życia, ćwiczeń i leków” – mówi. „Nie ma jednej metody, która sprawi, że człowiek znów będzie zdrowy”.
Einar ma 58 lat i nadzieję, że w nadchodzących latach postęp medycyny zapewni leki na choroby neurodegeneracyjne.
Zachęcamy również do wspierania Stowarzyszenia osób z chorobą Parkinsona. Można to zrobić przelewając pieniądze na stowarzyszenie: kt. 461289-1779 i numer konta bankowego: 0111-26-25.