Obecna epoka wulkaniczna na półwyspie Reykjanes znów daje znać o sobie.
Dziś o godzinie 5:30 wzrosła intensywność niewielkich trzęsień ziemi na północny wschód od Sýlingarfell. Około 30 minut później w tym obszarze rozpoczęła się erupcja.
Według Böðvara Sveinssona, eksperta ds. klęsk żywiołowych w Islandzkim Instytucie Meteorologii, erupcja, która rozpoczęła się dziś rano, wystąpiła w podobnym miejscu jak ta z grudnia ubiegłego roku.
„Wydaje się, że pęknięcie rozszerzyło się na północ” – mówi Böðvar.
Obecna erupcja jest dość silna i najsilniejsza w środkowej części szczeliny. Wydaje się, że będzie silna przez następne dwie do trzech godzin, ale potem będzie słabnąć. Tak twierdzi profesor wulkanologii Ármann Höskuldsson.
W oparciu o szacowaną ilość magmy w komorze magmowej, Ármann uważa, że erupcja potrwa co najwyżej cztery dni. Zapytany, czy Grindavík jest znów w niebezpieczeństwie, mówi, że lawa może tam spłynąć później, ale jest to mało prawdopodobne.
„Teraz więcej lawy płynie na zachód. Może ona podejść pod wały wokół Svartsengi i Błękitnej Laguny” – dodaje. Będzie to można sprawdzić jedynie za pomocą drona lub helikoptera.
Na podstawie pierwszych doniesień z lotu obserwacyjnego Straży Przybrzeżnej szczelina biegnie od Sundhnúk na południu do wschodniego krańca Stóra-Skógfell. Pióropusze lawy osiągają wysokość około 50–80 metrów.