W islandzkich mediach zawrzało, po tym jak opublikowano nowy raport dotyczący Kópavogshæli – instytucji dla umysłowo i fizycznie upośledzonych. Raport obejmuje lata od 1952 do 1993 i zgodnie z nim, przebywające w ośrodku dzieci były zaniedbywane, zastraszane i znęcano się nad nimi.
Wczoraj raport został dostarczony do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Dzieci bardzo często przywiązano do łóżek lub innych mebli, trzymano w zamknięciu i odosobnieniu, podawano im silne leki, a w skrajnych przypadkach, były podpalane lub zmuszane do jedzenia własnych wymiocin.
W ośrodku od 1952- 1993 roku mieszkało 178 osób w wieku poniżej 18 roku życia, najmłodsze dziecko miało rok. Jedna osoba mieszkała tam przez 37 lat.
Raport mówi, że instytut miał za mało pracowników, brakowało funduszy i był przepełniony. Rząd jest krytykowany za lekceważenie i zaniedbywanie nadzorowania warunków w jakich przebywały dzieci.
W raporcie napisano także o reakcji rodziców, którzy zgłaszali swoje niezadowolenie. Często byli oni przerażeni koniecznością opuszczania swoich dzieci. Matka jednej dziewczynki, która została umieszczona tam mając dwa lata, mówi, że płakała za każdym razem, gdy pozostawiała tam dziewczynkę.
Jeden z pacjentów ośrodka opisuje swój pobyt w ośrodku jako koszmar. Miał wówczas siedem lat i był na oddziale dla chłopców, gdzie jak mówi dzieci były cały czas karane. Najczęściej zamykano je na wiele godzin w ciemnej piwnicy. Kiedy rozbolał go ząb i prosił o to aby zabrano go do dentysty, to przywiązano go do krzesła i wyrwano mu ząb bez znieczulenia. Później przez to, że krzyczał i płakał z bólu, znów „wrzucono” go do piwnicy i kazano mu się uspokoić. Karano go także kiedy jadł. Kazano mu jeść śledzie, przez które wymiotował, a jak do tego doszło to opiekunowie zmuszali go do jedzenia swoich wymiocin. Później ponownie zamykano go w piwnicy.
Komitet, który sporządził raport stara się uzyskać jak najwięcej informacji o tym czy ludzie, którzy byli w ośrodku i nadal żyją, mogą domagać się odszkodowania za to, co wycierpieli.
m.m.n / ruv.is