Jesienią 1874 roku szkocki parowiec Laura czeka na załadunek towarów. Na pokład, dowożeni małymi łódkami, wchodzą pierwsi pasażerowie. Większość z nich to Islandczycy udający się do Ameryki Północnej w poszukiwaniu lepszego życia. Wśród nich jest skrzypek Ólafur Jensson z rodziną, główni bohaterowie dwóch powieści Böðvara Guðmundssona: „Dom wiatrów” i „Drzewo życia”.
Na Laurę tragarze ładują beczki z konserwowaną baraniną, żywe konie, przesyłki pocztowe… Wcześniej, bo latem tego samego roku, do wybrzeży Islandii przybija duński okręt wojenny. Na jego pokładzie jest król, który przywozi ze sobą konstytucję. Królewskie statki, podobnie jak Laura, zmuszone są do zakotwiczenia z dala od portu. Pomimo tysiąca lat, jakie upłynęły od czasu osiedlenia się norweskich osadników na Islandii, w rejkiawickim porcie wciąż brakuje odpowiedniego pirsu do przyjmowania tak wielkich jednostek. Król i konstytucja zostają przetransportowani na brzeg niewielką łodzią wiosłową.
W Starym Porcie jeszcze chyboczą się spróchniałe rusztowania, a niszczejące statki chlapią w oczy rdzawą czerwienią.
Stary Port w Reykjaviku to niegdysiejsze centrum handlu i transportu morskiego. Mimo oczywistej potrzeby wybudowania w islandzkiej stolicy przystani z prawdziwego zdarzenia, prace nad jego powstaniem rozpoczęły się dopiero w roku 1913. Do tego czasu statki musiały zarzucać kotwicę w głębi morza i stamtąd, na mniejszych łodziach, przewozić towary na ląd. Towary składowano w obrębie portu aż do ulicy Hafnarstræti, której linia wciąż daje świadectwo niegdysiejszego kształtu wybrzeża. Najpoważniejszym projektem przy budowie portu była długa na dwanaście kilometrów linia kolejowa. Dzięki niej zwożono kamienie z miejsca, w którym dzisiaj wznosi się kościół Hallgrimura (centrum), i dalej, ze wzgórza, na którym obecnie stoi Perlan (ok. 4 km od wybrzeża). Do współczesnych czasów zachował się jej kilkumetrowy fragment, który można oglądać w porcie. To wszystko, co zostało po jedynej w historii Islandii linii kolejowej.
Budowa portu stała się największym przedsięwzięciem w kraju. Przy okazji wokół powstało wiele nowych budynków. Największym z nich jest Hafnarhúsið, w którym obecnie mieści się Muzeum Sztuki. Jego budowę zakończono w 1932 roku. W tamtym okresie był to największy budynek w całej Islandii. Portowa okolica wciąż tętni życiem, mimo że Stary Port nie pełni już swojej dawnej funkcji.
Szybki rozwój innych środków transportu, a także powstanie kolejnych, nowocześniejszych portów w stolicy przyczyniły się do przekształcenia Starego Portu w przystań dla mniejszych kutrów rybackich i prywatnych jachtów, jak również do rozwoju usług turystycznych. Stąd wypływają statki wycieczkowe na podglądanie wielorybów i maskonurów. Tu w końcu, w dawnych warsztatach i chatach rybackich, ulokowało się wiele restauracji, szczególnie tych serwujących dania z ryb. Obecnie głównym przemysłowym portem Reykjaviku jest położony na wschodzie miasta Sundahöfn, którego budowę zakończono w 1968 roku.
Najnowszym budynkiem w obrębie Starego Portu jest nowoczesny gmach opery zwanej Harpą (isl. harfa). W jego okolicy odbywa się także szereg imprez kulturalnych, w tym, każdego roku wraz z początkiem czerwca, Festiwal Oceanu. Stojąc od strony lądu twarzą do portu, nie sposób przeoczyć jego największej dekoracji. Jest nią góra (a raczej łańcuch górski) Esja. Choć znajduje się po drugiej stronie zatoki, dla mieszkańców Reykjaviku to integralna część portu, a nawet panoramy całego miasta. Darzona uwielbieniem przez wszystkich zamieszkujących stolicę Islandii. Archiwalne zdjęcia Starego Portu, wykonane przez Magnúsa Ólafssona, można obejrzeć w rejkiawickim Muzeum Fotografii.
Wysłużony drewniany kuter już nigdy nie wypłynie w morze. Ile dorsza nałapał, tylko on jeden wie.
Od rufy strony.
Statek rybacki z wciągarką sieci. Islandii niespieszno do Unii, bo ta narzuca limity połowowe.
Kanciaste kształty nowego gmachu opery idealnie dopasowano do portowego wyposażenia.