Niemiecki biznesmen Klaus Ortlieb ma ponad trzydziestoletnie doświadczenie w branży hotelarskiej, zdobyte w najbardziej luksusowych hotelach Europy i Stanów Zjednoczonych. Niektórych może zatem dziwić fakt, iż zdecydował się otworzyć hostel Hlemmur Square w centrum Reykjaviku.
– Jestem z Niemiec i w młodości często podróżowałem do Stanów Zjednoczonych. Nie było wówczas bezpośredniego połączenia między Niemcami a USA, wszystkie samoloty zatrzymywały się w Reykjaviku – wyjaśnia Ortlieb. – Spędziłem w stolicy Islandii sporo czasu i pokochałem mieszkańców oraz kolory miasta. Islandczycy to tak dumny naród, a jednocześnie niezwykle życzliwy. W tamtych czasach, niewiele osób słyszało o Islandii, był to mały, rybacki kraj i nie wzbudzał dużego zainteresowania. Wiele lat później, mój znajomy, nowojorski architekt, wpadł na pomysł otworzenia hotelu w porcie w Reykjaviku i poprosił mnie o pomoc. To był rok 2006 i niedługo później zaczął się kryzys ekonomiczny. Po jakimś czasie znów odebrałem telefon od znajomego, który zaproponował mi otwarcie hostelu na Islandii. Przyleciałem do Reykjaviku, zobaczyłem ten budynek i bardzo mi się spodobał. Najbardziej jednak urzekła mnie okolica.
Hlemmur Square to nowe doświadczenie dla Ortlieba, który nie miał wcześniej żadnego hostelu.
– Hostel to dla mnie instytucja pełna turystów z plecakami turystycznymi. Pomyślałem sobie: jeśli otworzę hostel, to musi być w nim coś nietypowego. Sam zawsze chciałem nocować w miejscach, w których pełno młodych ludzi, nie tylko takich w moim wieku. Dlatego właśnie zdecydowałem, że połączę hostel z luksusowym hotelem.
Zdaniem Ortlieba, nocleg w Hlemmur Square może być niezwykłą atrakcją dla rodzin.
–Rodzice mogą nocować na górze, w luksusowej części, a dzieci – w hostelu, otoczone młodymi ludźmi. Następnie wszyscy spotkają się w restauracji.
Przedsiębiorca chce, aby jego goście czuli się jak w domu w każdy czwartek, w Hlemmur Square odbywa się darmowy koncert.
– Nie jestem typem rock and roll’owca, chcę, aby goście i okoliczni mieszkańcy czuli się tu dobrze. Dla niektórych to miejsce jest jak dom: jest para, która przychodzi tu codziennie na drinka, a co wieczór, o tej samej porze, pewien profesor wypija u nas piwo.
Następny hotel Ortlieb planuje otworzyć na Fiordach Zachodnich.
– To taki nienaruszony, dziewiczy teren, a niewiele osób zdaje sobie sprawę z jego piękna. Sporo osób przyjeżdża do Reykjaviku na imprezy, a następnie rusza do tych wiejskich miejsc, na spotkanie z naturą. Wydaje mi się, że brakuje tam dobrych hoteli, takich, które zachęcą również Islandczyków. Chciałbym otworzyć coś w rodzaju wiejskiego gościńca.
Jednocześnie, biznesmen ostrożnie przygląda się boomowi turystycznemu na Islandii.
– Wydaje mi się, że Islandia i Reykjavik bardzo wąsko patrzą na to, co się dzieje. Islandia bardzo szybko stała się popularnym miejscem, a od kilku lat turystów przybywa z roku na rok. Nadejdzie jednak moment, w którym to się skończy. Zacznie się spadek i Islandia nie będzie już tak popularna turystycznie. Uważam więc za nieco lekkomyślne budowanie tych wszystkich nowych hoteli. Każdy chce teraz zarobić pieniądze, więc powstają nowe budynki, ale obawiam się, że za dziesięć lat będą świecić pustkami. Islandia powinna wykonać krok wstecz i pozostać taką, jaką jest. W końcu to ze względu na jej kameralność odwiedza ją tyle osób. Turyści przyjeżdżają tu ze względu na naturę, spokój, wyjątkowość. Boję się, że ktoś wpadnie na pomysł otwarcia wesołego miasteczka albo Disneylandu w okolicach Reykjaviku. W takim kierunku to wszystko zmierza. Islandczycy nie bardzo próbują zachować to, co od początku przyciągało turystów. Ogromnie cenię sobie Islandię, jest ważną częścią mojego życia, dlatego szczerze przedstawiam swoją opinię. Ortlieb nieustannie podróżuje między swoimi trzema domami: w Nowym Jorku, Londynie oraz Reykjaviku.
Jak sam mówi, dziękuje Bogu za to, że nadal jest singlem: pozwala mu to na niezależność i pozostawanie w ciągłym ruchu. W Reykjaviku najbardziej ceni niewielkie, kameralne lokale.
– Uwielbiam tutejsze kawiarnie, szczególnie Reykjavik Roasters. Niedawno otwarto restaurację Resto, którą bardzo polubiłem. Za każdym razem, gdy tu przyjeżdżam, pojawiają się nowe miejsca. Lubię zaglądać na pchli targ, albo podróżować konno. Zimą za to chętnie spaceruję po porcie, w którym nie ma wtedy wielu turystów. Właściwie, nie przepadam za popularnymi turystycznie miejscami, choć utrzymuję się z turystyki.
tłumaczenie Ilona Dobosz