Wydawać by się mogło, że to najlepiej zagospodarowana przez człowieka część Islandii, pełna turystów, sklepików z pamiątkami, baloników i waty cukrowej… nic z tego! Jesteśmy na innej planecie! Poza centralnym punktem jakim jest Blue Lagoon i kilkoma niewielkimi miejscowościami, spotkanie innego człowieka staje się tutaj wydarzeniem, które wypadało by uczcić grillem i kiełbaskami Niemniej jednak, nie mogliśmy tego zrobić, ponieważ magiczna moc miejsc opętała nas całkowicie!
1. Jaskinia Raufarhólshellir o długości 1350 metrów, to przepiękny, przestronny korytarz skalny, który początkowo ciągnie się tuż pod powierzchnią ziemi i jest oświetlany kilkoma równomiernie rozmieszczonymi „oknami dachowymi”, aby po jakichś 200 m wciągnąć nas wgłąb ziemi. Porządne oświetlenie, na pewno nie jedno, nieprzemakalne ubranie i rękawiczki jako zabezpieczenie przed ostrymi skałami ułatwią zwiedzanie
2. Malownicze drogi, którymi nie można po prostu przejechać…
3. Wyludnione o tej porze roku centrum narciarskie w pobliżu wulkanu Thrihnukagigur, brzmiące i wyglądające jak baza na Marsie. Tutaj w sezonie letnim od 15 czerwca do 20 sierpnia można zejść do wnętrza wulkanu za jedyne 37.000 ISK – www.insidethevolcano.com
4. Urocze domki przetrwania (jest takich więcej, rozsianych w całej Islandii), w których każdy strudzony podróżnik może odpocząć. Na wyposażeniu jednego z nich, znaleźliśmy prycze z materacami, nosze, na wypadek wypadku zapasowe butle do kuchenek gazowych, kawę, zupkę w proszku, apteczkę i magiczny guzik, który tylko podejrzewamy do czego służy
5. Najstarsza na Islandii latarnia morska w Reykjanesviti i pole geotermalne Gunnuhver. Z miejscem tym związana jest bardzo interesująca legenda: Na początku XVII wieku nieopodal mieszkała Gubrun Onudardottir, zwana Gunną. Gdy nastały ciężkie czasy i nie miała z czego zapłacić czynszu, komornik zabrał jej cały dobytek. Kiedy przyszedł po ostatni garnek, wpadła w szał i zmarła. Jej ciało niesiono na cmentarz i wtedy żałobnikom objawił się duch, który przestrzegł aby nie zakopywano jej głęboko, ponieważ nie ma zamiaru długo tam leżeć. Wkrótce w okolicy nastąpiły tajemnicze zgony: komornika, jego żony i innych mieszkańców, co oczywiście zapisano na pośmiertne konto Gunny. Obmyślono plan jak pozbyć się wiedźmy za pomocą zabawy w kotka i myszkę z kłębkiem wełny rzuconym na okoliczne pola geotermalne. Nie mogąc się oprzeć toczącemu się kłębkowi, duch Gunny biegał pomiędzy ziejącymi gorącem kraterami, aż w końcu wpadł do jednego. Odtąd wybuchy i śmierdzące opary kojarzone są z rozwścieczoną wiedźmą.
6. Midlina – czyli połączenie, a właściwie to chyba rozdzielenie dwóch płyt kontynentalnych… tutaj nie potrzeba wiz, żeby odwiedzić Amerykę
7. Międzynarodowy port lotniczy Keflavik, który na początku, w roku 1943 został założony przez amerykańską armię jako lotnisko wojskowe. Do użytku cywilnego został oddany po II Wojnie Światowej, natomiast do 2006 roku stacjonowały tutaj jeszcze wojska NATO. Lotnisko to jest również awaryjną bazą zarezerwowaną do lądowania promów kosmicznych NASA.
8. Nieprawdopodobnych widoków ciąg dalszy…
Więcej możecie przeczytać na oficjalnej stronie wyprawy – MINIIceland.com