„Lód skrywa wiele, ale niczego nie niszczy”

Dodane przez: INP Czas czytania: 4 min.

Recenzja „Lodu w żyłach” Yrsy Sigurðardóttir.

- REKLAMA -
Ad image

Yrsa Sigurðardóttir jest islandzką pisarką, specjalizującą się zarówno w kryminałach, jak i… powieściach dla dzieci.
Urodziła się 1968 roku w Reykjaviku. Co ciekawe, Yrsa Sigurðardóttir ukończyła inżynierię budowlaną na Uniwersytecie Islandzkim. Jako pisarka debiutowała w 1998 roku.
Do tej pory w Polsce zostały wydane czerty (łącznie z najnowszą, z 2010 roku) jej powieści kryminalne, których centralną postacią jest prawniczka Thóra Gudmundsdóttir: Trzeci znak (MUZA SA 2007), Weź moją duszę (MUZA SA 2008), W proch się obrócisz (MUZA SA 2009) oraz Lód w żyłach (MUZA SA 2010).
W przygotowaniu zaś jest kolejny utwór islandzkiej pisarki – Spójrz na mnie (również Wydawnictwo MUZA SA).

Akcja Lodu w żyłach przenosi nas na wschodnie wybrzeże… Grenlandii, (pozornie) współczesnej Grenlandii. Jakkolwiek zachodnie wybrzeże jest w miarę zagospodarowane, tak wschodnie pozostaje niemal dziewicze. Nieliczni mieszkańcy tych terenów, pomni na przestrogi przodków (głoszące, iż duchy zmarłych porywają ze sobą „nieproszonych gości”), nie zapuszczają się w niektóre rejony.

Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie jednej z islandzkich firm, aby rozpocząć prace na terenie, który stanowi temat tabu dla społeczności Grenlandczyków ze wschodniego wybrzeża. Firma Bergtaekni poszukuje bowiem surowców umożliwiających między innymi utwardzanie stali. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że w tajemniczych okolicznościach z bazy owej firmy wydobywczej znika troje pracowników. Co się z nimi stało? Islandzka firma może mieć poważne problemy, bo przerwała prace i nie dotrzymuje zobowiązań, toteż zapewne zostanie zmuszona zapłacić spore odszkodowanie.

Oczywiście, można by powiedzieć, że podczas zawieruchy troje pracowników Bergtaekni z(a)gubiło drogę i przepadło w nieskończonych śniegach Grenlandii, gdyby nie to, że w bazie zaczynają dziać się kuriozalne rzeczy, a wszystkie znaki na niebie i ziemi zdają się wskazywać, że dokonano morderstwa (bądź morderstw!). Prawniczka Thóra Gudmundsdóttir (która, nota bene, „specjalizuje się” w sprawach rozwodowych) oraz siedmioro innych osób wyrusza na wschodnie wybrzeże Grenlandii, aby zbadać całą sprawę. „Doborowe” towarzystwo zamiast pomóc, często przysporzy wielu kłopotów i wprawi w konsternację prawniczkę.

Nie ma sensu rozwodzić się nad fabułą, gdyż (co oczywiste) w przypadku kryminałów to ona jest najważniejsza. Nie będę zatem zdradzać szczegółów. Interesujące w kryminale islandzkiej pisarki okazuje się połączenie elementów wierzeń i tradycji Grenlandczyków (w jednym z początkowych rozdziałów dowiemy się więcej na temat niełatwej historii mieszkańców wioski, obok której powstała baza islandzkiej firmy) z racjonalnym podejściem do zdumiewających, (nie)wytłumaczalnych zjawisk. Innymi słowy, Yrsa Sigurðardóttir pozwoli nam wybrać własny epilog.

Lód w żyłach czyta się świetnie, ba! książka Yrsy Sigurðardóttir niesamowicie wciąga. Islandzka autorka serwuje czytelnikom co rusz zwroty akcji, podnosi ciśnienie, przyspiesza puls, tempo akcji wzrasta wraz z kolejnymi rozdziałami.

Mankamentami Lodu w żyłach mogą być: zbyt szerokie nakreślenie tła (choćby szczegółowo opisane życie rodzinne Thóry Gudmundsdóttir), zbyt dokładne odcyfrowywanie mechanizmów zachowań bohaterów trzecioplanowych oraz bardzo typowe dla powieści „obyczajowej” opisy związków międzyludzkich (co, w gruncie rzeczy, nie powinno dziwić, wszak Thóra Gudmundsdóttir zajmuje się przede wszystkim sprawami rozwodowymi).
Jeden ze szwedzkich tygodników nazwał Yrsa Sigurðardóttir „nową królową powieści kryminalnej”. Można polemizować z tym stwierdzeniem. Dla mnie królowa jest jedna – Agatha Christie. Niemniej jednak Yrsa Sigurðardóttir wydaje się być autorką na swój sposób oryginalną.
Na swój sposób – bowiem w przypadku kryminałów trudno o nowatorstwo czy eksperymentowanie tak, jak to ma miejsce w innego typu utworach literackich.
Yrsa Sigurðardóttir wykorzystuje większość elementów schematu fabularnego powieści kryminalnej, dorzucając kilka własnych rozwiązań i pomysłów, co stanowi niewątpliwy walor jej prozy i czyni jej książki atrakcyjnymi dla współczesnego (żyjącego często przy komputerze) czytelnika.

Yrsa Sigurðardóttir „Lód w żyłach”  przeł. Jacek Godek, Wydawnictwo MUZA SA Warszawa 2010

Autor: Luiza Stachura, recenzja pochodzi z blogu literackiego –Owarinai Yume

Udostępnij ten artykuł