„Islandzkie zabawki” jest książką melancholijną, ale napisaną z rockowym pazurem, książką inteligentną, przenikliwą, dowcipną, chwilami ironiczną i złośliwą. Ma ona formę dziennika z podróży i z życia w odległym kraju, w którym kronikarski opis przeplatają refleksje autora, relacje z zabawnych i gorzkich przygód, a także wypadki i przypadki miłosne z pełną temperamentu Karoliną.
O autorze:
Mirosław Gabryś – urodził się w 1973 roku w Cieszynie, od 2005 roku mieszka w Reykjavíku. Pracował między innymi jako przemytnik wódki i papierosów, listonosz, dziennikarz i praczka. Wczesną młodość przegrał na gitarze, dzięki czemu dorobił się skoliozy rotacyjnej kręgosłupa. Późną młodość przepisał na wiersze, dzięki czemu dorobił się trzech tomików. Niedawno wkroczył w wiek średni, o czym poinformowała go niechciana ciąża z samym sobą (trzyma fason, wciągając brzuch). Neurotyk, melancholik, mizantrop, sam sobie ścina włosy i farbuje na granatową czerń.
Fragment książki :
Wyruszyłem w drogę nie ze strachu przed mężem mojej dziewczyny. Zrobiłem to z kilku powodów, ale najistotniejszym niech będzie ten, że potrzebowałem dystansu i spojrzenia z zewnątrz. (No dobra, z kasą też było dość kiepsko). A co zrobić, żeby nabrać dystansu i spojrzeć z zewnątrz na swoje wątłe, nijakie i upadające życie? Wygumować się z najbliższego otoczenia, a najlepiej w ogóle z Polski się wygumować. Żyć bez telefonu i bez Internetu. Zagubić swój język w jakiejś innej, obcej, zupełnie nieznanej mowie. Zniknąć.
Informacje polki.pl