Jakieś tysiąc lat temu, kiedy Islandczycy zmagali się z trudem życia w tak ciężkich warunkach klimatycznych, wydarzyła się pewna historia. Czy jest prawdziwa trudno to dziś powiedzieć, choć ślady starej farmy jak pieczęć świadczą o minionym czasie. Nad brzegiem wartkiej rzeki Skaftá ostatnie kawałki starego torfowego domku opierają się niszczycielskiej mocy wody. Ową farmę zbudował pewien człowiek. Mieszkał samotnie otoczony wzgórzami, a niedaleko drzemał spokojnie wulkan Laki. Lato upływało szybko, zimy zaś wydawały się trwać wiecznie. Pewnego dnia pewna kobieta elf zapukała do jego drzwi. Od tamtej pory farmer wciąż myślał o tajemniczej kobiecie. Elfica była niezamężna i nie posiadała dzieci. Miała ona jedno marzenie, otóż desperacko pragnęła, by pamiętano o jej imieniu po jej śmierci. Na imię miała Hunka. Z tego powodu mężczyzna, który zapałał do niej miłością, nazwał swoją farmę Hunkubakkar (słowo „bakkar” znaczy „brzeg rzeki”). Do dziś miejsce to nosi tą samą nazwę.
W 1783 roku po erupcji wulkanu Laki potomkowie farmera zmuszeni byli do opuszczenia torfowego domku położonego przy samej rzece, ponieważ lawa spływała jej korytem. Przenieśli się na wzgórze nieopodal, które przez miejscowych zwane jest Hunka. Aż do 1954 roku było ono zamieszkiwane przez kilkoro ludzi. Wspinając się na wzgórze można znaleźć ślady starych domostw, porozrzucane dziecięce buciki i inne przedmioty codziennego użytku.
W 1968 roku mieszkańcy zdecydowali się zbudować nowy dom u podnóża pagórka. Do tej pory historia Hunki jest wśród nich bardzo żywa. Powiadają oni, że duch owej elficy zamieszkuje wzgórze i od czasu do czasu przechadza się po okolicy strzegąc mieszkańców farmy, bo właśnie dzięki nim pamięć o jej imieniu nigdy nie zaginie.
GPS: 63° 46,147’N, 18° 7,644’W