Ágúst Bjarnason, który był odpowiedzialny za monitorowanie rozwoju roślinności na wulkanicznej wyspie Surtsey, przez 45 lat utrzymywał w tajemnicy jedno ze swoich odkryć.
Jak się niedawno okazało, latem 1969 roku, na wyspie znalazł on rosnącą roślinę, która okazała się być pomidorem. Roślina ta wyrosła z ludzkich odchodów.
– Kiedy byłem w Reykjaviku otrzymałem informację z Surtsey dotyczącą dziwnej rośliny, która się pojawiła na lawie. Grupa naukowców, którzy ją znaleźli nie byli w stanie jej zidentyfikować. Wśród nich znajdowało się trzech do czterech zagranicznych naukowców i jeden botanik z Islandii – napisał Ágúst Bjarnason, wczoraj w gazecie Eyjafréttir.
Po otrzymaniu informacji o odkryciu, Bjarnarson udał się na wyspę jak najszybciej się dało i odnalazł oraz zbadał roślinę.
– Na początku byłem zaskoczony, ponieważ roślina wyglądała jak ziemniak. Jednak jak zacząłem oglądać ją bliżej i odgarnąłem kamienie lawy, które leżały z obydwu stron rośliny okazało się, że rośnie ona na miękkim podłożu… Wtedy dotarło do mnie, że ktoś musiał załatwić tu „swój interes”, a mająca już 15 cm roślina, którą oglądałem to pomidor. Zabrałem wszystko bardzo dokładnie do plastikowej torby i upewniłem się, czy przypadkiem nie zostało tam nic innego, co powodowałoby zagrożenie dla tej delikatnej natury – ujawnił Ágúst Bjarnason.
Odkrycie to wstrząsnęło by całym środowiskiem naukowców, którzy prowadzili tam badania, ponieważ od czasu powstania wyspy na skutek podwodnej erupcji w latach 1963-1967, jest ona traktowana jak żywe laboratorium. Dostęp na nią mają tylko naukowcy i nieliczni goście, którzy otrzymali pozwolenie na odwiedzenie tego miejsca. Jednak podczas tych wizyt nikt nie ma prawa pozostawić niczego na wyspie i musi ograniczyć do minimum swój wpływ na przyrodę.
Wyspa Surtsey została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.