Cześć składek obcokrajowców jest zablokowana na kontach krajowych funduszy emerytalnych, ponieważ te nie są w stanie dotrzeć do osób przebywających za granicą, mających do nich prawo. Tych pieniędzy nie może podjąć osoba trzecia, ze względu na to, że nie ma pewności, czy ubezpieczony jeszcze żyje.
Osoby spoza Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych mogą otrzymać pełną kwotę wpłaconych składek w momencie wyjazdu, ale nie są tego świadomi i zostawiają te pieniądze.
Około 2000 członków funduszu Stapa, którzy skończyli 60 lat, wyjechali z kraju. Połowa z nich to Polacy, którzy pracowali na Islandii, niektórzy dłużej, inni krócej, uzyskując w ten sposób prawo do świadczeń. Osoby z tej grupy nie złożyły wniosku o podjęciu środków z funduszu, choć mają do tego prawo.
„Oczywiście chcielibyśmy wypłacić pieniądze tym, którym się one należą, ale jeżeli ci ludzie nie zgłoszą się sami, a nie zostawili nam adresu e-mail, ani adresu korespondencyjnego za granicą, to nie mamy możliwości kontaktu z nimi. Istnieje prawdopodobieństwo, że pewna grupa obcokrajowców nie zgłosi się do nas po swoje świadczenia” mówi Jóna Finndís Jónsdóttir, dyrektor do spraw świadczeń w firmie Stapa.
Nierzadko obcokrajowcy mają na koncie cały milion
Mówi ona, że wysokość kwot tych świadczeń bywa różna, ale w niektórych przypadkach dochodzi do miliona koron brutto.
Dużą grupę stanowią obcokrajowcy, którzy pracowali przy budowie hydroelektrowni Kárahnjúkar. Fundusz nie ma prawa przejąć kontroli nad pieniędzmi dopóki osoba ubezpieczona żyje, lecz nie ma też narzędzi umożliwiających sprawdzenie tego.
„Nie istnieje w Europie żaden wspólny, oficjalny rejestr danych osobowych, dzięki któremu moglibyśmy być poinformowani o ewentualnej śmierci, ani o miejscu zamieszkania tych osób, przez co nie mamy możliwości dotarcia do tych informacji”, mówi Jóna Finndís.
Nie ma możliwości odblokowania pieniędzy
Obywatele krajów spoza europejskiej strefy ekonomicznej i Stanów Zjednoczonych nie muszą czekać do ukończenia 60 roku życia, aby mogli ubiegać się o wypłacenie należnych im składek w momencie wyprowadzki z Islandii. Muszą przedłożyć potwierdzenie o emigracji, oświadczenie od pracodawcy oraz kopię biletu wyjazdu z kraju.
Wiele grup osób z Australii oraz Nowej Zelandii, które przyjechały do pracy w ubojniach wciąż posiada wkład finansowy w funduszu Stapa, mimo, że prawdopodobnie nawet o tym nie wiedzą.
„Chcielibyśmy oczywiście szerszej współpracy pomiędzy funduszami emerytalnymi, zakładem ubezpieczeń Tryggingastofnun i rejestrem krajowym Þjóðskrá, po to by chronić interesy klientów. Pewna część tej grupy, nie wiemy jak duża, odstąpiła od praw do świadczeń. Do dnia dzisiejszego wszystkie te środki są zablokowane, a regulamin nie przewiduje okoliczności, które pozwalałyby na ich przejęcie,” mówi Jóna Finndís.
Niektórzy mają prawo do otrzymania całej kwoty na raz
W tej grupie 2000 osób mogą być tacy, którzy wciąż planują złożyć wniosek o wypłatę świadczeń, niektórzy to Islandczycy, którzy wyjechali za granicę, inni z kolei mogli postanowić odłożyć pobieranie świadczeń w czasie. Prawdopodobne jest, że problem dotyczy większej ilości funduszy emerytalnych, w szczególności tych, na które składki wpłacali przyjezdni pracownicy.
Jóna Finndís mówi, że jeżeli świadczenia są mniejsze niż 10 tysięcy koron miesięcznie, można wynegocjować wypłacenie całej sumy na raz. Limit ten jest obniżony, jeżeli zainteresowany pobiera świadczenia z więcej niż jednego funduszu. Pracodawcy mogą przypomnieć pracownikom zagranicznym o ich przywilejach, kiedy ci kończą pracę.
„Bardzo byłoby nam na rękę, gdyby osoby te przekazywały nam informacje o ich adresie domowym za granicą lub adres e-mail. Jest on często dłużej aktualny i wygodniejszy niż adres korespondencyjny. Z tego powodu bardzo dobrze byłoby, gdyby te informacje zostały nam przekazane” dodaje Jóna Finndís.
Karol Łapka