Biuro Literackie w cyklu Nowy Europejski Kanon Literacki tym razem zaproponowało czytelnikom zbiór opowiadań Fríðy Ísberg „Świerzb” w tłumaczeniu Jacka Godka. Wielkie brawa dla wydawcy za umieszczenie na okładce także imienia i nazwiska tłumacza – to zdarza się coraz częściej, lecz nie jest jeszcze powszechną praktyką. Tym bardziej warto pochwalić.
Twórczość pisarska przyniosła Ísberg wiele nagród, nominację do nagrody Literackiej Rady Nordyckiej, Literacką Nagrodę Pera Olova Enquista, przyznawaną co roku „młodemu pisarzowi, który ma szansę na europejski przełom” oraz Islandzką Nagrodę Literatury Kobiecej w dziedzinie literatury pięknej i Islandzką Nagrodę Księgarzy. Pisaliśmy o tym już w grudniu 2022 roku w artykule „Fríða Ísberg zdobywa nagrodę literacką Pera Olova Enquista„.
W Polsce zapewne jeszcze poczekamy na wydanie jej pierwszej powieści „Merking” (Znak), ale kto jest ciekawy islandzkiej autorki, może sięgnąć po wymieniony już zbiór opowiadań.
Moim ulubionym tekstem z tego tomiku, w którym autorka doskonale stopniuje poczucie osaczenia, jest „Do domu”. To historia dziewczyny, wracającej z imprezy w lipcową noc. A jednocześnie opowieść o tym, że strach to nieodłączny towarzysz kobiet, wysączony z opowieściami matek, koleżanek, przyjaciółek, które „to” spotkało. Tych, które zostały napadnięte – na ulicy, nieopodal sąsiedzkich ogródków, niedaleko własnych domów. Jest w tym tekście także bunt. Oto kobieta nigdy nie może wyzbyć się paraliżującego lęku, a idąc ulicami własnego miasta czuje się jak osaczone zwierzę. Ponieważ mężczyzna w nocy (jak kolega bohaterki, odprowadzający ją wcześniej po jednym z towarzyskich spotkań), to po prostu wracający do domu człowiek, a samotna kobieta to zwykle potencjalna ofiara. Czytając, niemal słyszymy przyspieszony oddech bohaterki, jej bijące głośno serce, a potem zgrzyt klucza w zamku i westchnienie ulgi. Tym razem znów miała szczęście… Do następnego naznaczonego presją powrotu.
Bohaterami historii Ísberg są zwyczajni ludzie, a chwile uchwycone z ich codzienności zostały opisane bezpośrednio, bezkompromisowo, miejscami naturalistycznie, z dużą dozą ironii, bo nie brak tu specyficznego poczucia humoru. Ísberg bawi się językiem, zmieniając style wypowiedzi i oglądu świata – od pragnących spokoju rodziców, którzy marzą tylko o tym, aby syn z narzeczoną wyprowadzili się wreszcie z ich domu, przez młode kobiety szukające miłości, a zarazem wolności, po uwikłaną w media społecznościowe dziewczynę, która swoje ja potrafi określić tylko przez „jestem projektantką mody z Reykjaviku” i nie potrafi się powstrzymać przed ciągłym biczowaniem samej siebie ocenami. Pisze o pożądaniu, ale i obrzydzeniu, seksie, przyjaźni, pornografii, manipulacji, kontroli, obserwacji, wykluczeniu, nierównościach, kompleksach, presji społecznej, samotności, a im bardziej temat boli, tym więcej słyszymy poza słowami lekko skrywanej drwiny. Nie dlatego, że temat jest śmieszny, ale właśnie dlatego, że być może taki jest mechanizm obronny postaci opisanych przez Ísberg. To, co pomniejszone, wyśmiane, może będzie mniej straszne, mniej przyniesie upokorzenia, cierpienia? Zwykle jednak niestety tak nie jest, a autorka bezkompromisowo i wybornie literacko stawia diagnozę współczesnemu światu – który nie jest zbyt przyjaznym miejscem, choć bardzo się staramy, by było inaczej. I chociaż postacie próbują ukryć i okiełznać swoje lęki, nerwowość, poczucie niedopasowania, grają role pewnych siebie i wyluzowanych, udają, że im niekoniecznie zależy na pochwałach, to te nieprzyjemne doznania i tak wychodzą na powierzchnię. Jak podrapane do krwi uczulenie na dłoniach jednej bohaterek.
Olga Szelc
Książkę znajdziecie TU.