Określenie „late bloomer” może niedługo nabrać nowego znaczenia. Jeśli pomysł przedstawiony w jednej z najnowszych prac licencjackich spotka się z dobrym przyjęciem, Islandczycy będą mieli szansę „zakwitnąć” po śmierci.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Morgunblaðið, Stefanía Ágústa Pálsdóttir w swojej pracy dyplomowej z zakresu projektowania środowiska napisanej na Islandzkim Uniwersytecie Rolniczym proponuje wprowadzenie porośniętych roślinnością miejsc pochówku jako alternatywy dla tradycyjnych cmentarzy.
Biodegradowalne urny byłyby zakopywane w miejscu, gdzie dozwolone jest sadzenie drzew, krzewów i innych roślin wieloletnich. Dzięki temu ludzie mogliby zdecydować, aby po śmierci stać się częścią jakiejś rośliny. To, jak twierdzi Stefanía, zwiększyłoby to użyteczność cmentarzy, ponieważ wspomogłoby procesy takie jak rekultywacja gruntów, zalesianie i wiązanie dwutlenku węgla.
Pomysł ten nie jest nowy, obszar tego typu został stworzony w Sztokholmie już ponad sto lat temu, a koncepcja została opracowana gdzie indziej.
Idea polega na tym, aby w każdym miejscu pochówku urosły określone rośliny, odpowiednie dla danego obszaru, oraz aby członkowie rodziny mogli wybierać sadzone gatunki. Cmentarze mogłyby dodatkowo przylegać do parków publicznych lub terenów rekreacyjnych danego miasta.
„Gdyby Islandczycy mieli możliwość zdecydowania o pochówku w małej, biodegradowalnej urnie wraz z nasionami, z których wyrosłyby drzewa, lub gdyby dana roślina została posadzona na grobie, członkowie rodziny zyskaliby miejsce, w którym mogliby odwiedzić swoją ukochaną osobę w spokojnym i zielonym otoczeniu” – twierdzi Stefanía.
Regulaminy wielu islandzkich cmentarzy zabraniają sadzenia roślin wieloletnich bez zgody rady parafialnej. Zapisy te musiałyby ulec zmianie.
Stefanía już podjęła decyzję. „Kiedy nadejdzie mój czas, chcę stać się częścią drzewa” – oświadczyła.
Grupa GMT/Krzysztof Grabowski