Zagraniczny deponenci, którzy stracili swoje pieniądze po upadku islandzkich banków Kaupthing, Glitnir i Landsbanki otrzymają część swoich pieniędzy w nadchodzącym roku. Kwota ta oscyluje wokół sumy 450 miliardów koron (ok. 3 mld euro) i będzie niewymienialna na jakąkolwiek walutę. Wynika to z koniecznej kontroli kapitału Islandii, której nagła wymiana takiej sumy da wyłącznie fatalne kursy walut. Jak donoszą źródła Fréttablaðið, osobom zainteresowanym proponowane są inwestycje na terenie Islandii przez określoną ilość czasu, które wprowadzą pieniądze w obieg, zamiast zamrażanie ich na nowych kontach.
Przedstawiciele wierzycieli spotkali się z ministrami, parlamentarzystami i innymi islandzkimi stronami starającymi się ustalić ciekawe możliwości inwestycyjne. Inwestorzy zainteresowani są ewentualnym zakupem całych przedsiębiorstw, głównie z sektora energii.
Oprócz kwoty zatrzymanej islandzkim wierzycielom w Islandii, upadłe banki dłużne są jeszcze około 410 miliardów koron deponentom morskim. Islandzki Bank Centralny przedstawił w zeszłym miesiącu wniosek w celu repatriacji funduszy morskich, oferując właścicielom pieniędzy, aby również zainwestowali w Islandii na bardzo korzystnych warunkach. Aby skorzystać z oferty, inwestorzy muszą wyrównać poziom korony do waluty obcej na poziomie 50/50 i zobowiązują się do utrzymania inwestycji przez okres co najmniej pięciu lat.
Dyskusja na temat braku równowagi między wymianą obcymi walutami a interesem inwestorów na terenie Islandii z powodu kontroli nad wymianą walut w kraju i za granicą, trwa nadal. Musi dojść do równowagi zanim kontrola kapitału zostanie zwiększona. Jest też nadzieja, że napływ inwestycji wewnątrz kraju złagodzi brak inwestycji zagranicznych spowodowanych bezpośrednio przez kontrolę waluty.
Długi w postaci inwestycji
Udostępnij ten artykuł