83-letnia Islandka, która zauważyła niedźwiedzia polarnego, zabitego ostatecznie przez władze, powiedziała, że nie przestraszyło jej to spotkanie i opisała zwierzę jako urocze.
Według doniesień, Ásthildur Gunnarsdóttir przybyła do swojego letniego domku w Höfðaströnd w Zachodnich Fiordach w zeszły czwartek i musiała wyjść do pobliskiej szopy, aby włączyć prąd. Jak powiedziała RÚV, wróciła, aby założyć buty, wyjrzała przez okno i zobaczyła niedźwiedzia polarnego.
Jak widać na ostatnim zdjęciu artykułu w RÚV, niedźwiedź polarny rzeczywiście nie był duży, porównywalny do rozmiarów większego psa.
Ásthildur powiedziała, że próbowała zadzwonić na numer alarmowy 112, ale połączenie było słabe. Skontaktowała się więc z córką przez Starlink i poprosiła ją o wezwanie służb. Stwierdziła, że w żadnym momencie nie czuła się zagrożona przez niedźwiedzia.
Wkrótce na miejsce przybył helikopter i łódź ratunkowa. Niedźwiedź grzebał w śmieciach i ściągnął pranie z zewnętrznego sznura. Niedługo potem został zastrzelony.
Zabijanie niedźwiedzi polarnych przybywających na Islandię budzi kontrowersje już od wielu lat. Były burmistrz Reykjaviku, Jón Gnarr, zaproponował kiedyś chwytanie takich osobników i umieszczanie ich w zoo w Reykjaviku.
Jedną z trudności przy próbach ratowania niedźwiedzi polarnych, dopływających do Islandii na krach lodowych, jest brak kompetentnej osoby, która mogłaby skutecznie uśpić takiego osobnika, strzelając do niego środkami nasennymi z helikoptera.
Ponadto sprawę komplikuje fakt, że władze w Kalaallit Nunaat (Grenlandia) niechętnie przyjmują z powrotem niedźwiedzie polarne, które opuściły ten obszar, ze względu na obawy dotyczące możliwego przenoszenia chorób lub pasożytów, którymi mogły one się zarazić podczas podróży.
Społeczność Islandii wyraża oburzenie takim postępowaniem i wzywa władze do znalezienia sposobu, aby nie zabijać niedźwiedzi polarnych.
Krzysztof Grabowski