W minionym tygodniu u pięciorga islandzkich dzieci zdiagnozowano infekcję wywoływaną przez bakterie E. coli. Wcześniej zakażenie rozpoznano u czworga dzieci, z których dwoje zostało przyjętych do Krajowego Szpitala Uniwersyteckiego Landspítali z niewydolnością nerek.
„Na szczęście dzieci, które zostały zdiagnozowane w miniony weekend nie są poważnie chore” – stwierdził epidemiolog Þórólfur Guðnason w wywiadzie dla Vísir. „Pacjenci nie wykazują poważnych objawów, ale będą nadal monitorowani, aby sprawdzić, czy choroba nie postępuje. Pozostałe zdiagnozowane dzieci wracają do zdrowia, a jedno z nich jeszcze jest w szpitalu”.
Według Þórólfura, cała dziewiątka dzieci mieszka w okolicach stolicy, ale w ostatnich tygodniach odbyły one podróż do gminy Bláskógabyggð w południowo-zachodniej Islandii. Jak wynika z informacji podanych przez Dyrektorat Zdrowia wszystkie dzieci, które zostały zarażone wirusem odwiedzały farmę Efstidalur II. Gdzie poza zwierzętami są także restauracja i lodziarnia.
„Nadal weryfikujemy informacje dotyczące nowych przypadków, które pojawiły się w miniony weekend” – mówi naukowiec. Podkreśla również, że jest zbyt wcześnie, aby stwierdzić, czy źródło infekcji znajduje się w żywności czy w wodzie.
Według danych mbl.is, bakterie E. coli mogą być przenoszone przez spożywanie skażonej żywności lub wody lub poprzez kontakt ze zwierzętami.
Þórólfur zwraca uwagę, że nie ma powodu, aby trzymać się z dala od tej części kraju. „Ludzie zawsze powinni myśleć o higienie i właściwej obróbce potraw, niezależnie od tego, w jakim miejscu się znajdują” – podsumowuje.
W oświadczeniu z Dyrektoratu Zdrowia, można przeczytać, że:
„Badania bakteriologiczne przeprowadzone w gospodarstwie wykazały, że te same bakterie, które znaleziono u zakażonych dzieci, miały także cielęta.
Jednak połowa zarażonych dzieci nie miała kontaktu z cielętami.
Jedyną wspólną cechą dziewięciu dzieci było spożywanie lodów na farmie Efstidalur II. Dziesiąte dziecko zaraziło się bakteriami od rodzeństwa.
Bakterie wykryte u zakażonych dzieci nie zostały znalezione w lodach w gospodarstwie. Lodów, które spożywały dzieci, nie można było przetestować, ponieważ zostały one zastąpione przez nowe.
Trwają dalsze badania związane z tymi bakteriami, między innymi w odniesieniu do pracowników gospodarstwa.”
Epidemiolog zauważa zatem, że nie można twierdzić, że dzieci zaraziły bakteriami poprzez kontakt z cielętami. Najsilniejszym związkiem wydają się być lody, które jadły. We współpracy z pracownikami gospodarstwa podjęto działania mające na celu zapobieganie dalszemu rozprzestrzenianiu się bakterii.
Mieszkańcy obszaru gminy Bláskógabyggð zostali uspokojeni, że nie stwierdzono żadnych oznak rozprzestrzeniania się bakterii przez wodę.
Grupa GMT/Krzysztof Grabowski