Pracownicy stołecznej służby zdrowia znaleźli się pod ogromną presją, ponieważ przeniesiono tam zadania oddziału ambulatoryjnego Covid. Sigríður Dóra Magnúsdóttir, dyrektor medyczny, mówi, że wiele osób musi czekać na odpowiedź na swoje zgłoszenia.
Wczoraj w kraju zdiagnozowano ogółem 3372 zachorowań na Covid-19, czyli o prawie tysiąc mniej niż dzień wcześniej. Na granicy odnotowano czterdzieści zakażeń. Tak wynika ze wstępnych danych. W Landspítali jest w sumie 56 osób chorych na Covid (o 5 więcej niż wczoraj). Wczoraj jeden pacjent przebywał na oddziale intensywnej terapii, a dziś dwóch, w tym jeden pod respiratorem.
Dziesięć dni temu ambulatorium Covid w Landspítali przestało monitorować osoby, u których zdiagnozowano obecność koronawirusa, a opiekę nad nimi przejęła Służba Zdrowia i Straż Medyczna.
„Naturalnie, na wszystkich stanowiskach panuje ogromna presja, ponieważ obecnie ambulatorium Covid bardzo ograniczyło swoją działalność, choć oczywiście nadal zajmuje się osobami ciężko chorymi. Ale wszystkie informacje i usługi dla tych, którzy nie mają silnych objawów, zostały przeniesione do ośrodków służby zdrowia. Mamy bardzo dużo telefonów, ale część osób musi się stawić na miejscu. To jest ogromna presja” – mówi Sigríður Dóra.
„Poradzimy sobie z tym, musimy tylko zaplanować działania. Ale z pewnością zdarza się, że niektórzy nie otrzymują pomocy lub odpowiedzi tak szybko, jak by chcieli” – dodaje Sigríður Dóra.
Sigríður Dóra zachęca do zwracania szczególnej uwagi na kontrolę zakażeń, używania maseczek i środków odkażających do rąk. „Nadal należy zachować ostrożność, bo w społeczeństwie występuje ogromna liczba zakażeń. Prawdopodobnie jest też wiele zakażeń, które nie są zgłaszane. Wiele z nich przebiega łagodnie, jednak ten wirus jest bardzo zaraźliwy, a służba zdrowia ma ograniczone możliwości” – wyjaśnia.