Prom Baldur, który przewozi pasażerów ze Stykkishólmur między wyspą Flatey i portem Brjánslækur, stracił zasilanie wczoraj rano po zaledwie siedmiu minutach rejsu ze Stykkishólmur.
Pasażerowie czekali na morzu ponad pięć godzin, około 300 metrów od brzegu. W końcu prom wrócił do Stykkishólmur, płynąc z minimalną prędkością dwóch węzłów. Łódź ratunkowa Björg była przymocowana do przedniej części promu, na wypadek gdyby coś się stało.
„Płyniemy bardzo powoli i spodziewamy się dotrzeć do brzegu tuż po godzinie 3:00. Po dopłynięciu do brzegu na pasażerów będzie czekał autobus, który zabierze ich do siedziby firmy Sæferðir, gdzie otrzymają posiłek” – relacjonował Gunnlaugur Grettisson, kierownik Seatours.
Na miejscu była również obecna pielęgniarka, która rozmawiała z pasażerami, gdyż byli bardzo wstrząśnięci tym doświadczeniem. Drugi z zaplanowanych rejsów promu Baldur został odwołany.
„Będziemy pracować nad promem, aby go naprawić. Nie działał tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, kolejne rejsy się odbędą” – mówi Grettisson.
Na podstawie artykułu Iceland Monitor / mbl.is