Przed kilkunastoma minutami (około godziny 21:00) Kuba Sarata który pod szyldem Iceland Adventure 2012 przemierza samotnie Islandię, skontaktował się z nami przez internet, że potrzebuje pomocy! Jak wynika z jego relacji, podczas pokonywania kolejnej rzeki porwał go prąd wody! Na szczęście udało mu się wydostać na brzeg. Przemoczone do suchej nitki ubranie, niedziałający, zalany telefon i samotnie w obliczu zimnej i deszczowej nocy… gdyby nie laptop, i bateria która jeszcze pozwoliła rozesłać Kubie wiadomośći o swoim położeniu, mogło by się to skończyć tragicznie.
„Potrzebuje pomocy. porwała mnie rzeka. udalo mi sie wydostac. ciuchy mokre i telefon nie zyje. nie moge isc dalej ani wracac.” – Kuba, który jest doświadczonym i twardym podróżnikiem potrzebował natychmiastowej pomocy. Po raz kolejny piękna Islandia pokazała swe drugie, niebezpieczne i dzikie oblicze. Po kilku minutach odetchnęliśmy z ulgą, Kuba napisał „idą z Gislaskáli”, mowa oczywiście o ratownikach. Kuba Sarata był maksymalnie przygotowany do wyprawy, zarówno od strony organizacyjnej, jak i logistycznej. Osoby jego pokroju nigdy nie wzywają pomocy, chyba że sytuacja jest tak dramatyczna i niebezpieczna, że nie ma innego wyjścia. W chwili obecnej Kuba przemoczony i zziębnięty czeka na pomoc. Miejmy nadzieję że wszystko zakończy się jak najlepiej. Kontynuacja wyprawy stoi pod znakiem zapytania.
Wczoraj, na fanpage’u wyprawy Kuba napisał: „”Dziś się modliłem, żeby nie zginąć.” – tak jak by coś przeczuwał.
Rzeka porwała Kubę Sarate z Iceland Adventure, jest w niebezpieczeństwie
Udostępnij ten artykuł