Dyrektoriat zdrowia publicznego zgłosił 28 kwietnia dwa nowe przypadki COVID-19. Obie osoby z potwierdzonym zarażeniem pochodzą z obszaru stołecznego i żadna z nich nie była w chwili rozpoznania w kwarantannie.
Natomiast dziewiętnaście kolejnych osób wyzdrowiało, co oznacza, że w kraju jest obecnie 131 aktywnych zarażeń. Nie ma już żadnych pacjentów na intensywnej terapii i tylko siedmiu Islandczyków jest obecnie hospitalizowanych. Ostatni pacjent został też wypisany ze szpitala w Akureyri.
Martin Ingi Sigurðsson, kierownik oddziału intensywnej terapii w Landspítali, powiedział w rozmowie z dziennikarzem Visir, że po intensywnej terapii z COVID-19 wyzdrowiało więcej osób niż się spodziewano. Dane zebrane wcześniej w czasie pandemii z innych krajów sugerowały, że 50–90% osób, które wymagały intensywnej terapii, umrze. Jednak według Martina wskaźnik śmiertelności na intensywnej terapii w Landspítali wynosi około 15%.
Do tej pory w islandzkich szpitalach na oddziałach intensywnej terapii było 30 pacjentów, u których zdiagnozowano koronawirusa, a 18 zostało podłączonych do respiratora. Dziesięć osób zmarło z powodu zarażenia, ale tylko cztery z nich były na oddziałach intensywnej terapii w Landspítali.
Martin sugeruje, że przestrzeganie przez mieszkańców Islandii przepisów dotyczących zdrowia publicznego oznacza, że szpitale nie zarejestrowały gwałtownego wzrostu zarażeń COVID-19. Podkreśla również powodzenie inicjatyw w zakresie badań przesiewowych oraz skuteczność systemów monitorowania ambulatoryjnego systemu opieki zdrowotnej.
Z drugiej strony, jak podaje Fréttablaðið, członkowie Stowarzyszenia Islandzkich Pielęgniarek i Pielęgniarzy głosowali nad porozumieniem płacowym sporządzonym przez Ministra Finansów w odpowiedzi na głosy sprzeciwu wobec proponowanych zmian w liście płac niektórych pracowników medycznych. Większość (53,02%) głosowała przeciwko temu porozumieniu, ale 45,98% było za jego przyjęciem. Negocjacje między związkami a rządem islandzkim trwają od ponad roku. Członkowie stowarzyszenia są szczególnie zaniepokojeni planami skrócenia tygodnia pracy przez skrócenie przerw na posiłki i kawę oraz wpływem, jaki będzie to miało na płace. Negocjatorzy będą teraz musieli ponownie rozpocząć prace nad nową propozycją.
Monika Szewczuk