Policja w południowej Islandii przerwała poszukiwania turystów w Kerlingarfjöll, których zaginięcie zgłoszono anonimowo. Obecnie pojawiły się mocne dowody sugerujące, że było to fałszywe zgłoszenie. Z pomocą wydziału badań komputerowych policji stołecznej i innych ekspertów próbowano zidentyfikować pochodzenie tego zgłoszenia.
Szeroko zakrojone poszukiwania w pobliżu góry Kerlingarfjöll trwały do późnej nocy. Zgłoszenie o zaginięciu zostało odebrane na linii alarmowej o godzinie 22:18. Zgłaszający zaalarmował służby, że dwie osoby zostały uwięzione w jaskini w okolicy.
Jeśli poniedziałkowe wezwanie do Kerlingarfjöll okaże się mistyfikacją, wobec zgłaszających zostaną wyciągnięte poważne konsekwencje. W świetle tych podejrzeń ICE-SAR odroczył poszukiwania do czasu pojawienia się dalszych dowodów.
Jak zauważa Vísir, ogólny kodeks karny przewiduje, że karą za oszukiwanie policji, straży pożarnej, ekip ratowniczych lub innych służb ratowniczych może być grzywna i kara pozbawienia wolności do trzech miesięcy.
W wywiadzie udzielonym Vísir dzisiejszego popołudnia, rzecznik Straży Przybrzeżnej, Ásgeir Erlendsson, stwierdził, że niepotrzebne wysłanie helikoptera może ograniczyć możliwości pomocy, tam, gdzie jest faktycznie potrzebna.
„Wpływa to głównie na zdolność reagowania jednostki śmigłowca. Kiedy załoga jest wzywana na taką misję, wpływa to na czas odpoczynku osób wykonujących zadanie. Może to skutkować ograniczeniem służby na morzu przez część dnia po takiej misji” – stwierdził Ásgeir.
„Gdybyśmy wczoraj mieli do czynienia z poważnym incydentem na morzu, wymagającym lotu na duże odległości, mielibyśmy do dyspozycji tylko jeden śmigłowiec zamiast dwóch. To dlatego, że druga załoga musi odbyć regulaminowy odpoczynek po długich godzinach pracy” – wyjaśnił Ásgeir.
„W takich sytuacjach konieczne jest wezwanie odpoczywających członków załogi, a nie zawsze jest pewne, czy to się uda” – podsumowuje Ásgeir.