Miasto Grindavík zostało ewakuowane 10 listopada. Policja w regionie Suðurnes podjęła decyzję o zakazie ruchu do miasta przynajmniej do Świąt Bożego Narodzenia.
Obecnie erupcja na półwyspie Reykjanes znacznie osłabła w porównaniu do jej początku w poniedziałek wieczorem. Zaczyna ona przypominać erupcje wulkaniczne, które miały miejsce na tym półwyspie w ostatnich latach.
„Na początku strumień lawy był dziesięć razy większy, ale teraz nie mamy dokładnych pomiarów. Wykonanie zdjęć lotniczych i mapowanie lawy nie było wczoraj możliwe, a jest to prawdopodobnie najlepsza metoda oceny, jaką dysponujemy. Dziś również nie wyglądało to dobrze” – powiedział profesor geofizyki Magnús Tumi Guðmundsson.
W tej chwili na szczelinie aktywne są dwa kratery. „Na podstawie obrazu z kamery internetowej bardzo trudno jest dokładnie ocenić, ile wytwarzają lawy. Lawa nie rozprzestrzenia się szybko, ale potrzebujemy lepszych warunków, które pozwolą nam coś zmierzyć” – dodał Magnús Tumi.
Według Pálla Einarssona, emerytowanego profesora, w Sundhnúk mamy klasyczną islandzką erupcję.
„Pierwsza erupcja w Fagradalsfjall zaczęła się bardzo powoli i nigdy nie stała się duża, ale trwała przez sześć miesięcy. Była to zdecydowanie największa z tych erupcji pod względem ilości lawy. Pozostałe dwie zaczęły się mocno, ale potem osłabły i stały się podręcznikowym przykładem erupcji wulkanicznej” – wyłaśnił Magnús Tumi. „Początek obecnej erupcji był bardzo dynamiczny, ale szybko uległa osłabieniu. Jednak nie mamy jeszcze danych liczbowych, aby to zmierzyć”.
Zeszłej nocy nakazano personelowi ratunkowemu opuszczenie Grindavíku ze względu na nową ocenę zagrożeń podaną przez Islandzki Instytut Meteorologii. Wydano ostrzeżenie przed ryzykiem pojawienia się nowych pęknięć, w tym w Grindavíku, bez wcześniejszych prekursorów.