Elísabet Sveinsdóttir jako jedna z niewielu mieszka latem w tradycyjnym, islandzkim torfowym domu. Co roku z niecierpliwością czeka, aby móc tam pomieszkać, mimo że turyści zaglądają jej do okien.
Z wizytą do Elísabet, mieszkającej w Lindarbakki w Borgarfjörður Eystri udali się reporterzy RÚV.
„Wspaniale jest tu wracać” – powiedziała reporterom. „Czekam cały rok, aby znów tu przyjechać. Trzeba wiedzieć, co się tu dzieje. Na szczęście mogę być tu przez całe lato”.
Lindarbakki zbudowano w 1899 roku w tradycyjny sposób, w jaki stawiano islandzkie domy na wsiach – ściany zewnętrzne są w całości wykonane z elementów torfowych ułożonych jeden na drugim, a dach i ściany wewnętrzne są drewniane. Elísbet pochodzi z małej wioski na wschodzie Islandii. Lindarbakki kupili z mężem w 1979 roku, jednak teraz przez większą część roku mieszkają w regionie stołecznym.
Elísbet twierdzi, że dom, pomimo swojej specyficznej konstrukcji, nie wymaga większych zabiegów konserwacyjnych, niż nowoczesny dom drewniany. Stał się on również atrakcją turystyczną, gdyż wiele osób sądzi, że to muzeum, a nie miejsce, w którym ktoś faktycznie mieszka.
„Naprawdę wielu ludzi tu przychodzi. Pukają do drzwi, a potem czują się trochę niezręcznie, gdy mówię im, że jest to mój letni dom” – powiedziała Elísbet. Dodała, że często prosi te osoby, aby wpisały się jej do księgi gości.
„Mam już osiem albo dziesięć książek wypełnionych podpisami. Niektóre z nich są po chińsku lub hebrajsku lub w jeszcze innych językach, których nie rozumiem. Nie mam recepcji dla gości ani niczego takiego. Dobrze się tu bawię. Opowiadam ludziom o swoim życiu. Trzeba się cieszyć z tego, co się ma”.
Dzięki reportażowi RÚV zrealizowanemu przez Rúnara Snæra Reynissona, można zajrzeć do domu Elísabet. Film jest dostępny w języku islandzkim, bez napisów, ale to nie ujmuje uroku temu przytulnemu letniemu domowi.
Grupa GMT/Ewa Rogalska