Z notatnika Campus Adventure Team – Ekspedycja Islandia 2011.
Po 32 godzinnym rejsie bujającym niemiłosiernie promem dotarliśmy do krótkiego przystanku w naszej podróży na Islandię czyli do Wysp Owczych, zwanych przez miejscowych Føroyar. Ten niesamowity archipelag tworzy 18 głównych wysp wulkanicznych o powierzchni górzystej. Największe z nich to Streymoy (373 km²) i Eysturoy (286 km²). Najwyższym wzniesieniem Wysp Owczych jest Slættaratindur na Eysturoy (882 m n.p.m.). Wzniesienia przecinają liczne doliny. Wybrzeża – na ogół skaliste i strome, tylko gdzieniegdzie mają charakter fiordów. Są tu najwyższe klify w Europie, jak znajdujący się na Viðoy klif przylądka Enniberg (745 m), zajmujący w Europie pierwsze miejsce. Na ulotce informacyjnej którą dostaliśmy na promie podkreślone było że nie wolno biwakować „na dziko”. Jednak jak zobaczyliśmy kemping niedaleko stolicy Torshavn to uciekliśmy z niego ile tylko było sił. Człowiek spodziewa się czegoś klimatycznego a zastaje wyasfaltowany placyk wielkości boiska do piłki nożnej pełen kamperów i przyczep kempingowych….wrrrr
Ten widok spowodował w nas bunt i chęć szukania noclegu z dala od tego kempingu. Na szczęście zmrok nie zapada tu prawie kompletnie i mimo godziny prawie 23 było jeszcze w jasno. Ruszyliśmy w kierunku półwyspu Glyvursnes, po dojechaniu do końca miasta zobaczyliśmy lekko zrujnowaną szutrową drogę, dawała ona nadzieje że prowadzi „donikąd” i oto nam chodziło. Po parunastu minutach jazdy udało nam się zjechać z wysokiego klifu prawie nad kamienistą plażę gdzie rozbiliśmy nasz pierwszy wyprawowy obóz.
Następne dwa dni spędziliśmy na podziwianiu niesamowitych fiordów tego małego autonomicznego regionu Danii. Ilość niesamowitych widoków na km2 robi tu naprawdę wrażenie.
Udało nam się znaleźć niesamowite miejsce na nocleg… na dziko, który poza niesamowitym widokiem zafundował nam dawkę adrenaliny. Odkryliśmy obok niego wykuty w skale tunel, nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie zabrali czołówek i kamery i nie ruszyli w nieznane. Tunel zakończył się po około kilometrze ponad 200 metrów wyżej niż wyruszyliśmy i okazał się awaryjnym spływem przelewowym wody z klimatycznego jeziora.
W ciągu dwóch dni zjeździliśmy Wyspy Owcze wzdłuż i wszerz ciesząc oczy niesamowitymi widokami.
Udało nam się sfilmować coś co na Wyspach Owczych trzeba zobaczyć, czyli strzyżenie owiec. Wykonuje się to tradycyjnie bez użycia elektrycznych maszynek, jedyne w co wyposażeni są „fryzjerzy” to zwykłe nożyczki. Widok jest naprawdę niesamowity. Owce strzyże się w dwu osobowych zespołach, jeden trzyma łeb owcy miedzy swoimi nogami odpowiednio ściskając aby owieczka nie dała dyla a drugi jedzie nożycami. Taki zespół jest w stanie dziennie ostrzyc do 100 owiec !!!