Tandemowa Islandia – Wyruszamy!

Dodane przez: INP Czas czytania: 3 min.

Pod koniec lipca do Islandii przylecieli Luiza i Bartosz, para podróżujących Poznaniaków. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Islandię postanowili objechać tandemem. Począwszy od dziś, będziemy publikować na łamach Iceland News Polska, pochodzącą z ich bloga relację. Zachęcamy do śledzenia.

ONE ROAD – TWO PEOPLE – ONE BIKE?!!??

- REKLAMA -
Ad image

„Ruszamy w podróż rowerową dookoła Islandii, a żeby było weselej będziemy jechać na tandemie.” – Tak napisaliśmy jakiś czas temu na naszym facebooku. Ułożony w szalonym pośpiechu plan zakładał, że rozpoczniemy i zakończymy naszą przygodę w Reykjaviku, a więc objedziemy wyspę dookoła, podążając wzdłuż łąk, wulkanów i lodowców słynną drogą numer 1.

Reykjavik nie rozpieszczał nas pogodą. Już przy pierwszym spotkaniu słyszeliśmy, że pogodowo nie jest to najlepsze lato; tylko wieczorami słońce ostrożnie wychodziło zza chmur i chociaż zostawało tam do późnych godzin nocnych, nie osuszało zlanych deszczem ulic.

_MG_7509r

Stolica Islandii nie jest dużym miastem, co przestaje dziwić, gdy dowiemy się, że Islandczyków jest dwa razy mniej niż Poznaniaków, a na wyspie miasta są właściwie tylko dwa. Mimo to, centrum jest pełne życia i sprawia bardzo miłe wrażenie. Może się wydawać, że oprócz górującego nad miastem kościoła Hallgrímskirkja całe miasto złożone jest z niedużych, kolorowych domów i nic nie zakłóca spokojnego życia jego mieszkańców.

_MG_9070r 2b

 

_MG_9071r

Znalezienie tandemu w przyzwoitej cenie okazało się sporym wyzwaniem i niewiele brakowało, żebyśmy pojechali na rowerową wyprawę bez roweru. Ostatecznie, kupiony przez allegro rower dotarł do nas raptem parę dni przed wylotem, a wodoszczelne sakwy od Crosso tuż przed wyjazdem z Poznania. I mimo, że pierwszy raz razem jechaliśmy już na dworzec PKP w Poznaniu, w drodze na warszawskie lotnisko, rower szybko zyskał pełne powagi imię Wiking i stał się dzielnym kompanem naszej przygody.

Najtrudniejszym etapem podróży do Reykjaviku był przewóz Wikinga pociągiem do Warszawy. Choć mieliśmy tyle szczęścia, że w składzie był „wagon do przewozu rowerów”, to Wiking do rowerowego przedziału się po prostu nie zmieścił i skończył przypięty do chwiejnych drzwi na końcu pociągu.

IMG_8895r

Przed wyjazdem zatrzymaliśmy się u Eddy, która prawdopodobnie jest najbardziej pomocną i troskliwą Islandką. O cokolwiek jej nie pytaliśmy, wyglądało to mniej więcej tak:

– Wiesz może, czy w pobliży drogi numer 1 są jakieś gorące źródła?

– Zaraz sprawdzimy. – powiedziała podchodząc do regału z książkami.

– Haha! Pewnie zaraz wyciągniesz książkę w stylu „Gorące źródła Islandii”!

A Edda na to, bez słowa, wyciągnęła książkę „Gorące źródła Islandii” i wypisała nam wszystkie, do których mogliśmy trafić.

Więcej na www.tuitam.net

Udostępnij ten artykuł