Do Dettifoss prowadzi długa i wyczerpująca zmarzniętych rowerzystów droga, dlatego też znów poszliśmy na łatwiznę i zabraliśmy się na stopa, zostawiając rower z całym dobytkiem i bez cienia strachu pod jednym ze znaków drogowych. Tak jak i poprzednim razem, tak i teraz nie czekaliśmy długo; już po chwili siedzieliśmy w ciepłym aucie razem z dwójką Islandczyków, ojcem i synem, którzy spędzają wakacje objeżdżając wyspę i podwożąc żądnych wrażeń autostopowiczów.
Wody Dettifossu, najpotężniejszego wodospadu w Europie, wydają tyle otumaniającego hałasu, że już z daleka wiedzieliśmy, że się zbliżamy. Szum spadającej z impetem wody jest niesamowity, a siła wody na tyle ogromna, że płynąca dalej rzeka wyżłobiła głęboki kanion.
Po dwóch godzinach wróciliśmy na skrzyżowanie dróg, w miejsce gdzie zostawiliśmy Wikinga i ruszyliśmy dalej w stronę Krafli – wulkanicznego obszaru pełnego gorących źródeł, fumaroli, wrzącego błota i zastygłej lawy. Z tablicy informującej o wjeździe do regionu dowiedzieliśmy się, że (z uwagi na bezpieczeństwo) zabronione jest biwakowanie. Zatrzymaliśmy się więc na noc przed tablicą, u stóp niewielkiego wulkanu i rozbiliśmy namiot w tym magicznym miejscu, gdzie z wielu okolicznych wzniesień unosił się dym, a w oddali, przez całą noc, płonął ogień.
Najbardziej pocztówkowe miejsce Krafli – krater Viti (co po islandzku oznacza piekło).
Gdy po południu dojechaliśmy nad jezioro Myvatn okazało się, że jeśli chcemy coś w okolicy zobaczyć, to musimy to zrobić od razu, już wieczorem zaczną się zapowiadane deszcze. Zostawiliśmy więc większość bagaży w namiocie i ile sił w Wikingu pojechaliśmy na wycieczkę wzdłuż brzegu jeziora aż do pseudokraterów, czyli formacji powstałych w wyniku wybuchu pary wodnej spowodowanym wpłynięciem jęzora gorącej lawy do jeziora.
Dzień 15 – (Eglisstadir -> zjazd na Dettifoss) -> Krafla – 25km (śr. prędkość 13,2km/h, czas jazdy: 1:51)
Jadąc autobusem można poprosić kierowcę, żeby zatrzymał się na krzyżówce. Stamtąd do wodospadu jest ponad 20km. Na miejscu nie ma nic oprócz parkingu (i wodospadu).
Dzień 16 – Krafla -> jezioro Myvatn + wycieczka – 44km (śr. prędkość 13,5km/h, czas jazdy: 3:10)
Zjazd do krateru Viti jest tuż za tablicą ogłaszającą wjazd do Krafli. Z głównej drogi trzeba jechać 9 km na północ BARDZO stromą drogą pod górę. Zmęczonym rowerzystom polecamy autostop. Po drugiej stronie głównej drogi jest obszar Hverir (fumarole i gotujące się błoto)..
Tuż za Hverirem jest ciężki podjazd pod górę, a później wymarzony zjazd bez pedałowania aż do jeziora Myvatn.
Nad jeziorem jest kilka campingów, my wybraliśmy najlepiej położony – wjeżdża się na niego niemal prosto z głównej drogi (która rozdwaja się na prawo i lewo przed jeziorem). Niedaleko campingu są supermarket, informacja turystyczna, przystanek autobusowy, a nieco dalej restauracje.
W okolicy jest dużo szlaków pieszych, których mapkę można dostać w informacji turystycznej. Pseudokratery są na południu jeziora, jakieś 15km od campingu malowniczą trasą.