Hjörleifur Halldórsson urodził się w Reykjaviku w 1972 roku. W wieku 7 lat wraz z rodzicami przeprowadził się do Szwecji. Jest silnie związany ze Szwecją, gdzie później studiował inżynierię na jednym z najbardziej prestiżowych uniwersytetów technicznych w Europie (KTH Royal Institute of Technology). Mieszkał w Szwecji przez 17 lat. Tam też urodziły się jego dzieci.
Przez większość swojego dorosłego życia pracował w dziedzinie technologii medycznych, w szpitalach, w dziedzinie obrazowania medycznego, inżynierii oprogramowania i rządowym programie bezpieczeństwa radiologicznego.
Ale ponieważ to sztuka była siłą napędową w życiu Hjörleifura, w 2020 roku postanowił zmienić swoje życie i poświęcić je sztuce.
Hjörleifur mieszka obecnie w Poznaniu ze swoją żoną Anną i studiuje na Wydziale Malarstwa i Rysunku na Uniwersytecie Artystycznym Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu (UAP) w XII Pracowni Malarstwa prof. Janusza Marciniaka.
Przed rozpoczęciem studiów na UAP przez wiele lat pracował jako inżynier budownictwa lądowego, m.in. jako kierownik ds. inżynierii klinicznej w Szpitalu Uniwersyteckim w Reykjaviku. Jest również olimpijskim sędzią bokserskim AIBA i nauczycielem tybetańskich praktyk uważności.
„Halldórsson był pierwszą ze znanych mi osób, które po ataku Rosji na Ukrainę zaangażowały się w akcję pomocy humanitarnej na granicy polsko-ukraińskiej. Później wraz z żoną Anną przez kilka tygodni wspierał uchodźców na dworcu kolejowym w Poznaniu. To on sprowadził do Polski islandzką telewizję, aby pomóc zainicjować w Islandii akcję pomocy dla Ukrainy. Tworzył w tym czasie także prace na temat tej wojny” – pisze o Hjörleifurze profesor Janusz Marciniak.
„W niektórych obrazach z końca 2023 i początku 2024 roku Hjörleifur Halldórsson prowadzi dialog ikonograficzny z polskim malarstwem XIX wieku. Ten dialog służy mu do refleksji na temat wojny w Ukrainie i jej konsekwencji politycznych, kulturowych i etycznych. Najpierw przypomniał matejkowskiego Stańczyka. Potem odwołał się do malarstwa Józefa Chełmońskiego, który – jak wiadomo – był zafascynowany ukraińskimi pejzażami. Dziś te pejzaże są polem bitwy, więc w malarskiej reminiscencji Babiego lata Chełmońskiego, którą stworzył Hjörleifur, zamiast rozmarzonej wiejskiej dziewczyny, jest leżący na ziemi żołnierz ze strzępem ukraińskiej flagi. Hjörleifur strawestował także Bociany Chełmońskiego. Ptaki zastąpił dronem. Obraz zaskakuje niepokojącą redukcją kolorów do zieleni, która przywodzi na myśl kolor wojskowych akcesoriów i kontrastuje z czerwonym dronem. Jeśli przypomnimy sobie, że pierwowzorem pejzażu w Bocianach nie jest Ukraina, lecz Mazowsze, to dotrze do nas, że dron znajduje się w polskiej przestrzeni powietrznej… Obrazy Hjörleifura są nie tylko grą ikonograficzną, lecz także wyrazem jego przeczuć, osobistego lęku i protestu przeciw wojnie. Ikonografia w obrazach Hjörleifura jest ściśle związana z rozstrzygnięciami formalnymi i koncepcją plastyczną obrazu” – wyjaśnia Janusz Marciniak.
„Halldórsson potrafi nadać wartość ikonograficzną, symboliczną i estetyczną także fizycznej
materii swoich dzieł, kiedy wprowadza do malarstwa materię wulkanicznej lawy z Islandii” – dodaje.
„Innym z jego nowych obrazów, który zwrócił moją uwagę, jest pejzaż islandzki pod tytułem 22 (Akryl zmieszany z popiołem powulkanicznym na płótnie). Ten obraz ma mocne działanie dzięki kontrastowi materii i koloru między powierzchnią lustra wody a jego ramą, którą jest otoczenie (roślinność, skały i chmury). 22 przywodzi na myśl realizm magiczny. Tytuł obrazu zaskakuje, bo odnosi się do liczby osób oskarżonych o czary i straconych w Islandii. 20 z nich to mężczyźni, a 2 to kobiety. W intencji autora ten obraz jest rodzajem malarskiego pomnika dla tych osób”.
Hjörleifur sam o sobie mówi: „Jestem kolekcjonerem emocjonalnego chaosu. Moje inspiracje wywodzą się ze spotkań z buddyzmem, nauką, muzyką i boksem. Wszystkie te miejsca są lekcjami uważnej obecności i wglądu. Ograniczenia i uprzedzenia wzbudzają moją ciekawość. Dążę do wypełnienia luki między klasyfikacjami społecznymi a rzeczywistymi emocjami; reprezentując w ten sposób zwierciadło truizmu i mam nadzieję, budząc pytania egzystencjalizmu.
Oto kim jestem; obserwatorem, nadwornym błaznem. Moje płótno jest społeczną indywidualnością; moje pędzle są wykonane z dualizmu; sprzeczności i dowcipu; a kolory są identyfikowane przez klasyfikacje i projekcje”.
Na pytanie o Polskę i związki z tym krajem, mówi:
„Przebywając w Polsce, czuję, że coś głęboko we mnie wybrzmiewa, zarówno w sensie sztuki ogólnej, jak i przeżyć codziennych. Szczególnie muzyka z filmów Kieślowskiego niesie w sobie drogę łączenia dusz, poczucia utraty i tęsknoty, która pozwala czegoś szukać. W Polsce czuję się jakbym był w domu, ale przychodzą chwile nostalgii, tęsknoty za Islandią, gdzie się urodziłem. Siła przyrody, natura… Dodam też w kontekście odkrywania miejscowej kultury, że ma tutaj wielkie zasługi moja żona. Póki jej nie spotkałem miałem pewien rodzaj niewiedzy o życiu w Polsce i, co z tego wynika, jak można przeżywać kulturę. Nostalgia jest jak pomost łączący przeszłego i teraźniejszego mnie. Kiedy obserwuję ludzi i poznaję polską kulturę, czuję, że każdy dzień jest jak Boże Narodzenie”.
Jeśli przypadkiem będziecie w lutym w Poznaniu, zajrzyjcie na wystawę obrazów Hjörleifura w Galerii pod Arkadami, przy ul. Droga Dębińska 21. Wernisaż wystawy odbędzie się 9 lutego 2024 roku o godzinie 17:00.