Little Free Library to międzynarodowy projekt, który jest prowadzony i rozwijany w 36. państwach na całym świecie. Projekt ten nie miał jednak swojego oddziału w Islandii. Od niedawna, bibliotekarka Larissa Kyzer dokłada wszelkich starań, aby to zmienić. O swoim projekcie Larissa rozmawiała z redaktorem Iceland Review– Edwardem Hancox.
Co to jest Little Free Library w Reykjavíku?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie trzeba opisać, czym jest projekt Little Free Library w ogóle. Wszystko zaczęło się w Wisconsin w Stanach Zjednoczonych, a pomysłodawcami było dwóch bardzo kreatywnych, zakochanych w literaturze mężczyzn.
Chodzi o to, żeby w małej, odpornej na zmienne warunki pogodowe chatce lub innej ciekawej przestrzeni (w Nowej Zelandii jest to stara lodówka, a w Berlinie istnieje cały „las książek” w wydrążonych pniach drzew) znajdującej się w miejscu publicznym umieścić książki, a następnie pozwolić ludziom wypożyczać je i oddawać, kiedy tylko będą mieli ochotę.
To jak typowy system „weź książkę, zostaw książkę”, ale lepszy – ponieważ zamiast być miejscem dla zostawiania starych, niepotrzebnych książek i magazynów, jest raczej przemyślaną i dozorowaną mini-biblioteką, która może gromadzić szerokie rzesze czytelników w całkiem nowy sposób.
Kiedy projekt zostanie ukończony, Little Free Library Reykjavík (LFLR) będzie wielojęzycznym, międzynarodowym oddziałem. Zebrane książki będą reprezentowały szeroki wybór gatunków i zainteresowań czytelników.
Kolekcja będzie nadzorowana przez bibliotekarzy, organizacje literackie, wydawców i czytelników zainteresowanych islandzką literaturą.
Samo pomieszczenie biblioteczki będzie zbudowane przy użyciu zestawu „Amish Shed Kit” sprzedawanego przez Little Free Library – jest to tworzywo estetyczne i odporne na zmiany pogody (co jest ważne w wilgotnym i wietrznym Reykjavíku).
Mała ciekawostka o zestawie: drewno zostało odzyskane z amerykańskiej stajni, zrównanej z ziemią przez tornado prawie 100 lat temu!
Wiem, że korzystasz z systemu finansowania społecznościowego (crowd-funding). Jak Ci idzie?
Jak na razie bardzo dobrze! Pierwszego dnia zbierania funduszy udało mi się otrzymać 226 euro, co stanowi 26 % ostatecznego celu zbiórki (860 euro).
Przed nami wciąż długa droga, ale mam nadzieję, że projekt będzie cieszył się na tyle dużym zainteresowaniem, że osiągniemy cel zbiórki do 25. marca (dzień, w którym kończy się kampania zbierania środków).
Jak zaangażowałaś się w projekt?
Jestem bibliotekarką i studentką programu „Islandzki jako drugi język” na Uniwersytecie Islandzkim. Wiele lat temu zakochałam się we współczesnej literaturze islandzkiej, uświadamiając sobie, że ogromne ilości islandzkojęzycznych książek nigdy nie zostaną przetłumaczone na angielski, ponieważ nie ma zbyt wielu translatorów zajmujących się tego typu pracą.
I tak – po ukończeniu studiów magisterskich na kierunku bibliotekoznawstwo ubiegałam się, i otrzymałam, grant współsponsorowany przez amerykański program Fulbright, i Islandzkie Ministerstwo Edukacji, Nauki i Kultury, aby uczyć się języka islandzkiego. Mam nadzieję, że pewnego dnia uda mi się dzielić mój czas pomiędzy bycie bibliotekarką i tłumaczką.
Jak inni ludzie mogą włączyć się do programu?
Dotacje pieniężne w jakiejkolwiek wysokości będą ogromną pomocą, toteż zachęcam wszystkich zainteresowanych projektem do dorzucenia poprzez stronę projektu <TU> choćby kilku dolarów lub w tym wypadku – koron islandzkich.
Poza zbieraniem pieniędzy, potrzebuję również wsparcia w promocji tego projektu na szeroką skalę – historie, które odniosły największy sukces w finansowaniu społecznościowym były przesyłane dalej pocztą pantoflową: od ludzi zaangażowanych w projekt do ich przyjaciół, rodzin i dalej w świat.
Po zebraniu wszystkich funduszy na pewno znajdzie się mnóstwo niewielkich zadań, do których przydałaby mi się pomoc.
Będę potrzebowała pomocy z tłumaczeniem części materiału biblioteki na język islandzki (moje umiejętności językowe nie są jeszcze na wystarczającym poziomie), projektowaniem naklejek na okładki książek i laminowaniem wszystkich książek tak, żeby były przynajmniej w jakimś stopniu odporne na tutejszą pogodę.
Co się stanie, jeśli pomysł nie wypali? Jeśli ludzie zabiorą wszystkie książki albo nie wezmą żadnej?
To powszechna zmora ludzi zaczynających Little Free Libraries – że ludzie ukradną wszystkie książki. Jednak z zeznań ludzi z całego świata wynika, że kradzież książek jest raczej rzadkim zjawiskiem – chodzi pewnie o to, że korzystanie z tych „biblioteczek” wpaja ludziom poczucie odpowiedzialności i szacunek dla faktu, że należy je zwrócić.
Jeśli ludzie nie wezmą żadnych książek, to będzie znak, że książki, które wybraliśmy nie są interesujące, ale jestem pewna, że znajdziemy coś ciekawego dla każdego.
Co jest nie tak z pełnowymiarowymi bibliotekami istniejącymi już w Reykjavíku?
Absolutnie nic! Kocham Miejską Bibliotekę w Reykjavíku i system biblioteczny na Islandii. Little Free Libraries są bibliotekami duchem, ale nigdy nie będą repliką ani środkiem zastępczym dla „prawdziwych” bibliotek (chociażby dlatego, że nie ma w nich bibliotekarzy!).
Wspieranie takich projektów jak Little Free Library Reykjavík jest, jak sądzę, optymistycznym wydźwiękiem tego, czym dziś i w przyszłości mogą być przestrzenie społeczne i literackie oraz ruchy kulturalne.
Nie chodzi o to, żeby wyrugować z prawa do istnienia biblioteki z krwi i kości – naszym celem jest rozszerzenie naszych horyzontów myślowych w tematach pozyskiwania informacji, literatury i usług publicznych.
Czy zamierzasz założyć Little Free Libraries gdzieś indziej?
W tym momencie tylko ta jedna jest moim oczkiem w głowie. Ale jeśli się powiedzie, marzę, aby umieścić Little Free Libraries w innych miejscach w okolicy Reykjavíku, a może nawet lepiej: w całym kraju.