Studium przemocy, miłości i wyzwolenia w tomiku islandzkiej poetki
Miłość powinna kojarzyć się z poczuciem bezpieczeństwa i radością.
Ale równie często jest śmiertelną pułapką.
Elísabet Jökulsdóttir pisze o kobiecie, która kocha za bardzo.
Tomik wierszy „Miłość – jeden kłębek nerwów: żaden taniec pod Rybią Skałą” dzieli się na trzy części, które są odwzorowaniem trzech etapów relacji. Najpierw są – rzecz jasna – zalecanki. Bohaterką wierszy jest kobietą po przejściach, poranioną, z trudnym dzieciństwem, z problemami. A tak bardzo pragnie być akceptowana i kochana. Kto z nas zresztą tego nie chce? Kto o tym nie marzy? Ona jednak marzy tak bardzo, że wypiera prawdę o potencjalnym kochanku. O tym, że jest on człowiekiem pogubionym, niezdolnym do podejmowania odpowiedzialnych decyzji, słabym i przemocowym. Chociaż tę prawdę widzi, ma ją niemal na wyciągnięcie ręki. Ale jest zakochana, bardzo zakochana. Wiele jest gotowa dla tego zakochania poświęcić.
„Idziemy na bal
a ja myślę by
się oświadczyć
kiedy przypomina mi się
moja huśtawka nastrojów
więc nic z tego nie wychodzi
za to przychodzi moja szkolna koleżanka
z przeszłości
i mówi że ma nadzieję
że on mnie nie pobije
jak wszystkie tamte kobiety
sztywnieję
rzeczywistość atakuje
marzenie
ona nie mówi prawdy
ale w wyobraźni pojawia się obraz
kiedyśmy razem poszli na basen
po raz pierwszy i wyszłam
z damskiej szatni jak królowa
wziął mnie za ręce
jakbym była bezbronnym dzieckiem
to właśnie robią oprawcy
zmieniają kobiety w dzieci”
Bal, tłumaczenie: Jacek Godek
Bohaterka wierszy początkowo lekceważy objawy przemocy (chociaż jednocześnie widzi jasno ten mechanizm), narasta w niej gorzkie poczucie, że jest mniej ważna, mniej kochana, mniej chciana i że – szukając tego wszystkiego w związku – właśnie traci siebie. Zaczyna tracić nawet swoją tożsamość, bo partner bez przerwy ją krytykuje. Jej świat się gubi i rozdwaja. Jest jednocześnie pełen piękna i wielkiego cierpienia. Na tym etapie zamykają się drzwi klatki. Jest to tym bardziej okrutne, ponieważ powolne. Czy mogłaby uciec? Może mogłaby. Ale czy tego chce? Czy umie?
„Mówi że mam brzydkie ubrania
i podaruje mi piękne ciuchy […]
Potem idzie na terapię
dla dręczycieli
i jest głównym bohaterem na mieście
a ja zostaję usunięta w cień”
Objawy, tłumaczenie: Jacek Godek
Tych wierszy można by używać na zajęciach o przemocy. Na podstawie tekstów Elísabet Jökulsdóttir można – krok po kroku – pokazywać, jak niewinnie może ona wyglądać, za jakimi zachowaniami się ukrywa. Zaczyna się od słów, półsłówek, drobnych gestów, przesłanek. By w końcu rozwinąć się w sprzyjającym klimacie w brutalną, raniącą, zabijającą przemoc.
Autorka studiuje każde z nich, bo przecież bohaterka twierdzi, że „będę go kochała niczym bestię przemienioną w księcia”. Chociaż rozum podpowiada jej, co będzie dalej. Już to przeżywała, przerabiała. Już to wie.
Czy związek oparty na takich przesłankach, szarpiący emocje, pełen niepewności i niebezpieczeństwa ma szanse przetrwać? Nie ma. Chociaż paradoksalnie może trwać bardzo długo. Niektórzy sądzą, że toksyczne związki są najtrwalsze i uważa się je – niesłusznie – za piękne i romantyczne, podczas gdy są one jedynie szkodliwe. Dla ofiary, ponieważ nadal więzi się sama w tej roli, i dla sprawcy, ponieważ nadal może zakładać swoją okrutną maskę. Zresztą czasem role się zamieniają. I katem staje się sama ofiara, a wówczas oprawca: „wydaje mi się chory psychicznie, więc przybieram rolę pielęgniarki w psychiatryku”. To taniec pełen bólu i zaprzeczania prawdzie. Do czasu, gdy wreszcie miłość upadnie. Od tego upadku dopiero może się zacząć uwolnienie.
Następuje więc bolesny, ale i oczekiwany koniec.
„Chlusta mi kawą w twarz
z jakichś powodów stoję
przy szafce z miotłami i tkwię tam
dopóki nie odzyskam zmysłów
bo teraz to już koniec
skoro to się zaczęło
przemocy nigdy nie należy wybaczać
następnym razem będzie większa
a ja nie mam zamiaru na to czekać
więc otwieram szafę
wyjmuję miotłę
i odlatuję”
Rozlana kawa, tłumaczenie: Jacek Godek
Jeśli jednak sądzicie, że wiersze te są wyłącznie smutne, tragiczne – to bardzo się mylicie. Są jak sama Elísabet Jökulsdóttir – nieprzewidywalne, wyjątkowe, zaskakujące i bardzo, bardzo szczere. A także miejscami zabawne, ponieważ Elísabet nie szczędzi czytelnikom autoironii.
Autorka bardzo otwarcie mówiła o sobie i swoim doświadczeniu podczas spotkania autorskiego na Gdańskich Targach Książki. Opowiadała o swoim niełatwym dzieciństwie, trudnej relacji z rodzicami, samotnym macierzyństwie, problemach z używkami, nieudanych związkach, nieleczonej i niezdiagnozowanej początkowo chorobie dwubiegunowej, a także o terapii, wiedzy o sobie i uldze, jaka temu towarzyszyła.
Elísabet jest jednocześnie zabawną i niezwykle wrażliwą artystką, której teksty poruszają do szpiku kości, sprawiają, że serce ściska się ze wzruszenia i tętno wali nerwowo w skroniach. Czuje się je, wie, że są do głębi prawdziwe, autentycznie przeżyte.To nie tylko imaginacja, umiejętność operowania słowem, obrazem, emocją, to samo życie. Nie dziwi więc, że każde odczytanie tekstu spotykało się z oklaskami ze strony słuchających. Elísabet Jökulsdóttir to mądra, doświadczona kobieta, jednocześnie ciepła, rzeczowa, wrażliwa i ostra, a przede wszystkim oryginalna. Uwiodła czytelników nie tylko swoimi tekstami, ale także pięknym czerwonym kapeluszem i uroczymi pantofelkami z futerkiem, opowiadając jednocześnie o tym, jak będąc samotną matką wykonywała pracę, jaką było polowanie na niedźwiedzie. Jak jej nie pokochać?
W polskiej wersji teksty Elísabet mają energię i siłę wyrazu także dzięki kunsztowi ich tłumacza, Jacka Godka. Myślę też, że język – trafiający w sedno, nie ukrywający się za wydumanymi metaforami, wywołujący silne emocje, a jednocześnie niezwykle komunikatywny – to wielka siła tych wierszy.
Uważam, że „Miłość – jeden kłębek nerwów: żaden taniec pod Rybią Skałą” to nie tylko doskonały tomik do czytania i rozmawiania o nim (także z innymi kobietami i mężczyznami), ale także świetny materiał na spektakl lub monodram. Może któraś z polskich aktorek pokusi się o taki teatralny eksperyment?
Olga Szelc/Grupa GMT/Iceland News Polska
Elísabet Jökulsdóttir
„Miłość – jeden kłębek nerwów: żaden taniec pod Rybią Skałą”
tom wydany przy wsparciu Icelandic Literature Center
Sztuka Wyboru
sztukawyboru.eu
Elísabet Jökulsdóttir
Artystka debiutowała w 1989 roku tomikiem poezji. Pisze opowiadania, sztuki teatralne, powieści i wiersze. W roku 2014 wydała „Miłość – jeden kłębek nerwów: żaden taniec pod Rybią Skałą”, za który otrzymała wiele islandzkich nagród literackich i nominację do Nagrody Literackiej Rady Nordyckiej. W 2019 roku tomik ten ukazał się w Polsce. Autorka była też gościem Gdańskich Targów Książki.