Powieść o niedopasowanej do życia w społeczeństwie kobiecie, która za to świetnie, choć wbrew własnej woli, każdej nocy dopasowuje twarz do otworu w ścianie. Porywające… cały realizm na strzępy.
Eva, Islandka z problemem alkoholowym i kłopotami osobistymi, na co dzień mieszkająca w Nowym Jorku, wraca po latach do ojczyzny. Jej partner, z którym po śmierci dwumiesięcznej córki przestało jej się układać, dostał w Islandii pracę. Eva jedzie za nim, ale nie mieszkają razem. Ona od znajomego bankiera dostaje nowoczesny apartament na ostatnim piętrze w wieżowcu. Może w nim zamieszkać w zamian za sprzątanie, podlewanie kwiatów i opiekę nad kotem. Jednak tuż po przyjeździe w mieszkaniu zaczynają dziać się dziwne i niezrozumiałe rzeczy.
Nie chcąc zdradzić niektórych chwytów autora, napiszę tylko, że każdego dnia kobieta musi wkładać twarz w specjalnie wyrzeźbioną formę w ścianie (sic!), wtedy zostaje odurzona jakimś środkiem, traci przytomność, a obcy mężczyźni (a jakże!) w ciągu nocy zabawiają się jej bezwolnym ciałem. Jeśli nie dopełni swojego obowiązku i twarzy do ściany nie przytknie, zostaje pozbawiona codziennej dostawy alkoholu, papierosów i jedzenia. Uciec także nie ma jak, ponieważ wszyscy mieszkańcy apartamentowca wydają się zaangażowani w spisek przeciwko niej.
Książka, której autorem jest islandzki poeta i prozaik Steinar Bragi, w założeniu miała być obroną skrzywdzonych i uciśnionych kobiet. I nawet jeśli islandzkim kobietom takie literackie wsparcie byłoby potrzebne, to na pewno nie w tej formie. Zupełnie przypadkowo bowiem i wbrew własnej woli autor kobiety po prostu ośmieszył, pokazując je w sytuacji absurdalnej (wręcz głupiej) jako istoty niepotrafiące zapanować nad swoim własnym życiem. Kobiety są u Bragiego uzależnionymi od mężczyzn, emocjonalnie niepełnosprawnymi histeryczkami, które błagają o miłość, uwagę i współczucie. I tylko na własne życzenie stają się pionkami w grze potężnych przedstawicieli płci przeciwnej.
„Kobiety” to obraz islandzkiego społeczeństwa w dobie pokryzysowej. Doświadczenia bohaterki dzieją się na pograniczu snu i jawy. Ona sama nie jest w stanie wyjść z matni, w której się znalazła. W tym świecie rządzą mężczyźni: narzeczony, który dyryguje związkiem i szarga jej uczuciami; bankierzy, którzy podejmują ważne dla niej decyzje finansowe. A ona – biedna, zapłakana, porzucona i wykorzystana – znosi ten ból wbrew własnej woli.
Powieść została określona mianem politycznego thrillera. Thriller może to i jest, ale – bądźmy szczerzy – polityki tam niewiele. Chociaż może to i lepiej. A i z thrillerem od pewnego miejsca robi się spory problem, bo zamiast ciarek na plecach czytelnik dostaje mimowolnych napadów śmiechu. Nagromadzenie głupich nieprawdopodobieństw puchnie w końcu do rozmiarów kuriozum. A ja wściekam się, że tracę czas na czytanie fikcyjnych wymysłów autora.
Książka jest bardzo nierówna. Jej dwie wyraźnie wyodrębnione części – realistyczna i surrealistyczna – gryzą się ze sobą. Posunięty do granicy absurdu wątek uwięzienia w mieszkaniu jest nieznośnie nierzeczywisty i żałośnie niewiarygodny. Najlepsze momenty powieści to fragmenty poświęcone samemu Reykjavikovi, w którym rozgrywa się akcja. Opisy domów, ulic, ludzi, spostrzeżenia na temat Islandii i luźne uwagi o społeczeństwie są przyzwoite i czyta się je ciekawie. Chociaż, niestety, nie jest ich wiele.
Jako miłośnik literatury faktu oraz prozy realistycznej coraz bardziej odczuwam znużenie nadmiernie przekombinowaną fikcją, z której niewiele wynika. A najgorsze jest to, że chwyty, jakie Bragi stosuje, są najbezczelniej w świecie zakrojone na film. Autor chyba czeka na prośby z Hollywood o sfilmowanie swojego politycznego, egzotyczno-islandzkiego thrillera. A pisanie powieści pod film zabija wartość książki i przekreśla autora. Szkoda.
PS Przekładu „Kobiet” dokonał Jacek Godek, jeden z niewielu tłumaczy literatury islandzkiej na język polski. Do tego jeden z najlepszych tłumaczy literatury w ogóle. Dla niego wielkie brawa!
Steinar Bragi, Kobiety, przeł. Jacek Godek, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2010.
źródło: krytykantliteracki.blogspot.com / Ernest Kacperski