Zgodnie z informacjami naukowców, pod koniec ubiegłego roku pod islandzkim miasteczkiem rybackim przepłynęła rzeka magmy o niespotykanej objętości i prędkości przepływu, a region ten doświadczył kolejnej dramatycznej erupcji.
Przed 2021 r. na półwyspie Reykjanes nie było erupcji od 800 lat. Obecnie da się zauważyć, że aktywność wulkaniczna w regionie powróciła z stanu uśpienia.
Po przeanalizowaniu, w jaki sposób magma w listopadzie „wystrzeliła” przez długi i cienki „komin” ze zbiornika magmowego znajdującego się głęboko pod ziemią, naukowcy ostrzegają, że aktywność ta nie wykazuje oznak spowolnienia.
Przewidywania te zostały niejako potwierdzone przez powstanie ostatniej szczeliny w pobliżu Grindaviku, co nastąpiło zaledwie kilka godzin przed opublikowaniem nowego badania w czasopiśmie Science.
Główny autor badania, Freysteinn Sigmundsson, badacz z wydziału geologicznego Uniwersytetu Islandzkiego, powiedział dla AFP, że trudno powiedzieć, jak długo potrwa ta nowa era erupcji. Ocenił jednak, że przed zagrożonym regionem są jeszcze miesiące niepewności.
Jak wynika z badania, w dniu 10 listopada w ciągu sześciu godzin wzbierająca magma utworzyła pod ziemią tunel o długości 15 kilometrów i wysokości 4 kilometrów, przy czym jego szerokość wyniosła zaledwie kilka metrów.
Według danych Islandzkiego Instytutu Meteorologii, przed erupcją z 14 stycznia pod obszarem obejmującym Grindavik zgromadziło się 6,5 miliona metrów sześciennych magmy. Przepływała ona z prędkością 7400 metrów sześciennych na sekundę, czego wcześniej nie zarejestrowano na Islandii ani w innych miejscach, jak twierdzi Sigmundsson.
„Przepływ magmy w listopadzie również był 100 razy większy niż te obserwowane przed ostatnimi erupcjami na półwyspie w latach 2021–2023” – powiedział Sigmundsson. „Aktywność wulkaniczna na Reykjanes przyspiesza” – dodał.
Odległość między dwoma płytami tektonicznymi zwiększa się o kilka centymetrów każdego roku. Listopadowy przepływ magmy spowodował poważniejsze erupcje w grudniu i ponownie 14 stycznia.
Rosnące naprężenia doprowadziły również do setek trzęsień ziemi i wypiętrzania poziomu gruntu o kilka milimetrów każdego dnia, tworząc ogromne pęknięcia i uszkadzając infrastrukturę w Grindaviku i okolicach.
Ukryte szczeliny, które spustoszyły miasto, prawdopodobnie stanowią większe zagrożenie niż lawa, powiedział Sigmundsson, wskazując na jedną z nich odkrytą na środku boiska sportowego.
Miasteczko Grindavik, a także pobliska elektrownia Svartsengi i słynne geotermalne spa Błękitna Laguna, były wielokrotnie ewakuowane z powodu zagrożenia erupcją.
Długoterminowa rentowność w częściach regionu położonych na tak niestabilnym gruncie stała się przedmiotem debaty.
Sigmundsson podkreślił, że takie decyzje należą do władz. „Musimy być przygotowani na to, że na powierzchnię wydostanie się znacznie więcej magmy” – powiedział.
Islandia znajduje się na Grzbiecie Śródatlantyckim, pęknięciu w dnie oceanu oddzielającym płyty tektoniczne Eurazji i Ameryki Północnej.
Sigmundsson wyjaśnił, że w miarę jak płyty te powoli rozsuwały się w ciągu ostatnich ośmiu stuleci, narastały „naprężenia tektoniczne”, które były kluczową siłą napędową dla magmy przepływającej przez podziemną szczelinę geologiczną.
Naukowcy mają nadzieję, że ich analiza może pomóc w zrozumieniu przyczyn erupcji w innych częściach świata.
Artykuł w czasopiśmie Science jest oparty na badaniu przeprowadzonym przez Uniwersytet Islandzki i Islandzki Instytut Meteorologii.
Freysteinn twierdzi, że napływ magmy pod Grindavíkiem był dwudziestokrotnie większy od średniego przepływu wody w rzece Þjórsá. Jeśli porównamy to z erupcjami, które miały miejsce od tego czasu i wtargnięciami magmy do tunelu, wydarzenie z 10 listopada było znacznie większe, gdyż doszło do ruchów całej magmy pod ziemią.
Tunel magmowy pod serią kraterów Sundhnúka i Grindavíkiem, który powstał nagle 10 listopada, przecina skorupę ziemską na głębokości od jednego do pięciu kilometrów. Ma około 15 kilometrów długości i został uformowany w ciągu około sześciu godzin.
„Próbujemy sprawdzić, jak szybki był ten przepływ. Jeśli porównamy to z erupcjami wulkanicznymi, które miały miejsce później, to ilość magmy z 10 listopada jest dość zaskakująca” – mówi Freysteinn w wywiadzie.
„Przyczyną tego nadzwyczaj szybkiego przepływu magmy mogą być w rzeczywistości siły naprężające, które wzrosły w skorupie ziemskiej z powodu ruchów płyt tektonicznych na przestrzeni wieków. Siły, które rozciągają skorupę ziemską, odpowiadają również za napędzanie magmy pod ziemią. Pomaga to lepiej zrozumieć, jak w obszarze akumulacji magmy jest generowane ciśnienie” – mówi Freysteinn. „Ogólnie dotyczy to każdego miejsca na Ziemi, w którym występują tego rodzaju ruchy płyt tektonicznych” – dodaje.
Artykuł w magazynie Science opiera się na wydarzeniach w Grindavíku i okolicach, które wystąpiły w ostatnich miesiącach. Wykonano precyzyjne pomiary ruchów skorupy ziemskiej oraz aktywności sejsmicznej.
W 2018 roku Freysteinn został wybrany do Europejskiej Akademii Nauk za swoją pracę naukową i wkład w badania, między innymi w dziedzinie wulkanologii, ruchów płyt tektonicznych i innych ruchów skorupy ziemskiej. Był aktywny w ramach międzynarodowej współpracy badawczej, w tym pracując nad ustanowieniem skoordynowanego systemu monitorowania wulkanów i opracowując nowe metody oceny ryzyka erupcji wulkanicznych.
Członkami Europejskiej Akademii jest obecnie około czterech tysięcy naukowców, w tym ponad 70 laureatów Nagrody Nobla.