Magnús Ólafur Garðarsson, założyciel i były dyrektor generalny jednej z najbardziej znanych firm na Islandii, United Silicon, która zdaje się zajmować głównie produkcją toksycznych wyziewów, zeznał przed sądem, że to prawdopodobnie kichanie sprawiło, że jechał swoją Teslą po drodze Reykjanesbraut między Reykjavíkiem a Keflavíkiem z prędkością 180 km/h.
Maksymalna dopuszczalna prędkość na tej drodze wynosi 90 km/h. Jazda z nadmierną prędkością spowodowała, że oskarżony zderzył się z innym pojazdem, którego kierowca trafił do szpitala. Główną linią obrony Magnúsa jest to, że zapisy z rejestratora prędkości jego wartej 20 milionów ISK Tesli S P85, nie są wystarczającym dowodem w sprawie, a policja nie miała prawa ich odczytać bez nakazu sądowego.
Kolejny pozew
Magnús jest również zaangażowany w inną sprawę sądową, która toczy się między nim oraz jego byłą firmą i Arion Banki. Obie firmy twierdzą, że pozwany sprzeniewierzył 500 milionów ISK w czasie, gdy był dyrektorem generalnym United Silicon. Więcej informacji na temat United Silicon można znaleźć tutaj i tutaj.
Władze Islandii zmusiły fabrykę do zakończenia działalności we wrześniu tego roku.
Silikonowy koszmar
Jak na ironię Magnús, właściciel firmy, która jest oskarżana o łamanie przepisów dotyczących ochrony środowiska i zatruwanie sąsiadów fabryki, może się poszczycić samochodem elektrycznym z tabliczką „NO-CO2” (co znaczy, że nie emituje dwutlenku węgla). Wszyscy są mu wdzięczni za taką troskę o środowisko. Powinien się tylko upewnić, że kichanie nie spowodowało nawdychania się zbyt dużej ilości toksycznych wyziewów.
Grupa GMT/Krzysztof Grabowski/ visir.is