Jeszcze w marcu miałam nadzieję, że uda mi się pojechać do Gdańska na trzecią edycję Nordic Talking Festival. Jednak pandemia całkowicie zmieniła te plany. Początkowo organizatorzy ogłosili, że wydarzenie zostanie przeniesione na jesień. Ostatecznie festiwal odbył się w planowanym terminie, tyle że… w mediach społecznościowych. I tak w piątkowy wieczór, ósmego maja, przed ekranami komputerów zasiedli – każdy w swoim domu – miłośnicy nordyckich klimatów.
Nordic Talking Festival – trzecia edycja rozpoczęło spotkanie, w czasie którego mogliśmy posłuchać i porozmawiać o skandynawskim designie i ekologicznych rozwiązaniach przyszłości, a opowiadały o nich – z Finlandii: Małgorzata Szczypka-van Heeswijk i z Wysp Owczych: Klaudia Jadwiga Borowiec. Prelegentki podkreślały, że architektura w obu tych miejscach z jednej strony czerpie z tradycji, z drugiej – stara się korzystać z nowoczesnych rozwiązań, charakteryzujących się szacunkiem dla natury i ochroną przyrody. Trzeba przyznać, że projekty robią ogromne wrażenie.
Następnie o tym, jak zapolować na zorzę polarną i jak zrobić jej zachwycające widzów zdjęcia mówiła Emilia Długa, autorka bloga Globfoterka. Jak się okazuje, najważniejsza w tym procesie jest cierpliwość, ponieważ oczekiwanie, że zawsze się trafi na wymarzoną zorzę może skończyć się sporym rozczarowaniem. Na szczęście na pomoc przychodzi technologia, możemy bowiem aktywność zorzową śledzić i dzięki temu przewidzieć, gdzie i kiedy najlepiej polować na to zjawisko z aparatem fotograficznym.
W sobotę z kolei spotkaliśmy się z Aleksandrą Michtą-Juntunen, która rozprawiła się z fińskimi mitami. Autorka bloga Fińskie smaki wzięła pod lupę suomi, sisu, saunę, salmiakki oraz przekonanie, jakie świat ma na temat Finów i Finek. Przy okazji dowiedzieliśmy, że nazwa Kotka (miasto w Finlandii) oznacza… orła. Następnie z Katarzyna Tubylewicz o jej książce „Bardzo zimna wiosna”, a także o Szwecji, pracy tłumaczki, problemie domowej przemocy i szwedzkim podejściu do pandemii rozmawiał Adam Szaja.
Ze Szwecji przenieśliśmy się wprost do mroźnej Islandii, ponieważ o samotnym trawersie wyspy zimą, przygotowaniach do wyprawy oraz o wolności w drodze opowiadał nam Łukasz Supergan, a rozmawiał z nim Artur Wysocki (który objechał Islandię zimą na rowerze!). Było to spotkanie dwóch doświadczonych wędrowców. O ich wyprawach mogliście przeczytać TU i TU.
„Nikt nie będzie z wami rozmawiać. To miejsce zarezerwowane wyłącznie dla Islandczyków” – takie słowa usłyszeli na początku zbierania materiałów do reportażu z Fiordów Zachodnich, Berenika Lenard i Piotr Mikołajczak, pisarze i autorzy bloga IceStory. Na szczęście dla nas, czytelników, nie zrezygnowali. Dzięki temu powstała ich druga książka „Zostanie tylko wiatr. Fiordy Zachodniej Islandii”. O niej, a także o życiu na Islandii i w Polsce, planach pisarskich i podróżniczych rozmawiała z Bereniką i Piotrem, Aldona Hartwińska.
A o książce podróżników możecie przeczytać TU.
Na koniec dnia czekała na nas jeszcze jedna, niezwykła hirstoria, czyli spotkanie z Dagą Bożek, polską polarniczką, która opowiedziała nam o wyprawach polarnych i o pracy kobiet w polskich stacjach polarnych. Jak podkreśliła, kobiety nie liczą na żadną taryfę ulgową i pracują ramię w ramię z mężczyznami, nie boją się jednak poprosić o pomoc, jeśli zajdzie taka potrzeba. Dagmara opowiedziała nam też o polskich polarniczkach, które wyruszały na wyprawy już w latach 50. Nie zabrakło także trudnych tematów, takich jak wytrzymałość psychiczna polarników i wynikających z tego wyzwań w codziennym życiu na stacji. Polarniczka podkreśliła, że pobyt w takim miejscu zmienia człowieka, uczy go pokory wobec surowości i bezkompromisowości natury. Za kołem podbiegunowym naprawdę dowiadujesz się, ile ci wystarczy do życia i, co jest najważniejsze, aby przetrwać.
Niedziela to przede wszystkim wirtualna wycieczka na przepiękne Wyspy Owcze. O farerskich tradycjach, ale i o przybywającej na wyspy nowoczesności rozmawiali Kinga Eysturland i Marcin Michalski. Mogliśmy również zobaczyć na zdjęciach farerskie przysmaki, których nie skosztujemy nigdzie indziej niż właśnie tam i którymi zachwycają się kulinarni recenzenci. Prelegenci chwalili także wyjątkową architekturę, która doskonale współgra z miejscowym krajobrazem, opowiadali charakterystycznych strojach ludowych, z których mieszkańcy Wysp Owczych są dumni i chętnie je wkładają, np. na śluby lub inne rodzinne uroczystości. Na koniec Kinga i Marcin przypomnieli o przewodniku „Wyspy Owcze”, który ukaże się już pod koniec maja. O tej książce pisaliśmy już na naszym portalu – TU.
Z kolei o świadomym, odpowiedzialnym podróżowaniu i urokach przyrody w Norwegii mówiła Gosia Dvořáková, autorka bloga Gazela w Laponii. Była też w jej wystąpieniu mowa o friluftsliv, czyli stylu życia blisko natury, którzy Norwegowie nazywają swoim darem dla świata. Gosia zachęcała również do mini wypraw, a więc odkrywania tego, co jest ciekawe wokół nas, w miejscu, w którym mieszkamy i do tego, abyśmy jadąc czy lecąc na wyprawę do innego kraju planowali dłuższe pobyty, bo pozwolą nam one lepiej poznać dany teren, zwyczaje i mieszkających tam ludzi.
Temat odpowiedzialnego podróżowania powracał zresztą wielokrotnie w rozmowach z miłośnikami Północy. Mówili o nim także Berenika Lenard i Piotr Mikołajczyk, podkreślając, że – gdy wybierzemy się na Fiordy Zachodnie – powinniśmy wędrować odpowiedzialnie, szanując miejscowe zwyczaje i przyrodę.
Późne niedzielne popołudnie spędziliśmy na poruszającym spotkaniu z Johnym Mathisem Sara – Saamem – z którym o kulturze, języku i tradycjach tego ludu rozmawiała Magda Szczepańska. Mogliśmy także usłyszeć fragment tradycyjnej pieśni. Było to wyjątkowe doświadczenie. Jak napisała jedna z internautek – czysta magia. Może kiedyś będziemy mogli zobaczyć się z Johnnym w Gdańsku?
Na koniec dnia zaś mogliśmy zajrzeć w głąb Arktyki, oglądając relację z wyprawy polarnej Fjällräven 2019 wraz Inką Wu (graficzką i podróżniczką). Szwedzka marka Fjällräven (ubrania i sprzęt sportowy) organizuje wyprawy psimi zaprzęgami od 1997 roku. Nie każdy jednak może się na nie wybrać, choć z zasady dedykowane są zwykłym ludziom. Najpierw trzeba przejść proces rekrutacji. Prelegentka aplikowała do tej wyprawy po raz pierwszy w roku 2017, nie dostała się, ale się nie poddała. W kolejnym roku została zakwalifikowana i dzięki temu przebyła 300 kilometrów psimi zaprzęgami, codziennie zmagając się z trudami wyprawy, ale i zachwycając przeżywaną przygodą. Jak podkreślała przebycie „białej pustyni” było przeżyciem jedynym w swoim rodzaju. Dzięki Ince mogliśmy zobaczyć nie tylko przepiękne miejsca, bezkresną lodową przestrzeń, ale także usłyszeliśmy wiele praktycznych porad, przydatnych każdemu podróżnikowi, który marzy o takiej wyprawie. Czy wiecie na przykład, że… przed spaniem w namiocie ustawionym na lodzie warto poskakać albo potańczyć?
Nordic Talking Festival w niedzielny wieczór zakończył elektryzujący, pełen oryginalnych brzmień koncert Łukasza Sabata (Łukasz Sabat Music).
– Choć w tym roku trzecia edycja Nordic Talking Festival odbyła się w Internecie, całość poszła zaskakująco gładko. Bardzo obawialiśmy się w gronie osób związanych z organizacją Festiwalu, że spotkają nas problemy techniczne i szczerze mówiąc, że zainteresowanie będzie dużo mniejsze, niż gdyby wydarzenie odbyło się w Gdańsku. Frekwencja i żywe reakcje podczas wystąpień również nas pozytywnie zaskoczyły. Niesamowicie się cieszymy z mnóstwa przemiłych komentarzy i podziękowań, wciąż spływających do naszych skrzynek mailowych i w prywatnych wiadomościach. Chciałabym serdecznie podziękować naszej najwspanialszej publiczności, współorganizatorom – Kasi Szewciów z Nadbałtyckiego Centrum Kultury, Aldonie Hartwińskiej, autorce bloga Pofikasz oraz doskonale przygotowanym prelegentom, dzięki których opowieściom mogliśmy przenieść się daleko na Północ. To było coś niesamowitego! – mówi Magda Szczepańska ze szkoły językowej Trolltunga, pomysłodawczyni i organizatorka Nordic Talking Festival.
Za nami trzy inspirujące dni festiwalowe. Kto nie oglądał live’ów na bieżąco, może to nadrobić, bo wszystkie prezentacje znajdziecie na stronie Nordic Talking Festival na Facebooku. A ja, chociaż nie spędziłam tego czasu w Gdańsku wśród innych miłośników Północy, to nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z nimi przed ekranem laptopa.
Olga Szelc