To właśnie pytanie stawia Yrsa Sigurdardóttir w swojej nowej książce „Porachunki”.
Pewnego dnia Vaka, uczennica szkoły podstawowej, spotkała złego człowieka i nigdy już nie wróciła do domu. Dziesięć lat później na szkolnym podwórzu zostaje znaleziona kapsuła czasu, która jest częścią szkolnego projektu. Dzieci miały napisać, jak wyobrażają sobie świat w przyszłości. Problem w tym, że jeden z tych listów zawiera groźby i wymienia osoby, które mają umrzeć. Sprawą zajmuje się detektyw Huldar. Uważa, że to głupi żart, ponadto w liście znajdują się jedynie inicjały potencjalnych ofiar. Podejrzewa też, że dostał tę sprawę tylko po to, aby nie mógł się już wtrącać do poważniejszych śledztw i zajął się ściganiem jakiegoś dzieciaka, który w międzyczasie wydoroślał i zdążył zapomnieć o tym, co kiedyś napisał. Huldar został bowiem zdegradowany, a jego miejsce zajęła Erla, która teraz jest jego szefową. Ale to nie jest jedyny problem detektywa.
Yrsa Sigurdardóttir kreśli swoją kryminalną opowieść, wplatając w nią także losy znanych nam z wcześniejszej książki bohaterów, Huldara, który ma skłonność do tracenia kontroli po nadmiernej ilości alkoholu, i psycholog dziecięcej, Freyi, która co prawda ma do niego słabość, ale jednocześnie jak najgorsze zdanie o jego postępowaniu i sama nie wie, czy chce się z nim nadal spotykać, czy też policjant budzi w niej jedynie niechęć. Los szykuje dla tej dwójki trudne wyzwanie i bohaterowie będą musieli współpracować. Przy czym Erla, która również ma słabość do Huldara, nieraz stanie im na przeszkodzie.
Tymczasem to, co miało być tylko ponurym żartem, staje się okrutną rzeczywistością. Okazuje się, że kapsuła czasu to dopiero początek koszmaru. Wkrótce w ogrodzie pewnego emerytowanego prokuratora zostają odnalezione ludzkie szczątki, a właściciel domu ginie, uśmiercony w straszny sposób. Rusza machina zbrodni, na jaw wychodzą mroczne tajemnice sprzed lat, a pedofil, o którym wszyscy chcieliby zapomnieć, wychodzi na wolność po odbyciu kary w więzieniu i być może zacznie szukać kontaktu ze swoją przerażoną rodziną.
W tym tomie pisarka zajmuje się najmroczniejszymi instynktami i cierpieniem ofiar, tak wielkim, że prowadzi do kolejnych zbrodni. Nie szczędzi nam też okrutnych szczegółów i opisów tego, co spotkało Vakę i co spotyka kolejne ofiary. Różni je jednak od Vaki to, że nie miały czystego sumienia. Czy jednak to usprawiedliwia mordercę lub morderców?
Huldar i Freya muszą odkryć tożsamość kolejnych potencjalnych ofiar tajemniczego mordercy, ale także mierzyć z cierpieniem świadków, rozplątywać sieć kłamstw i zależności. Muszą także się dogadać, co idzie im z trudem. Zwłaszcza że Huldar znów się nie popisze zachowaniem. Skuteczny w pracy, jest jednocześnie bezsilny wobec kobiecej psychiki i – co tu kryć – manipulacji swojej szefowej, która ma na dedektywa apetyt. Jednak bohaterowie chcąc nie chcąc muszą poukładać własną, niedopowiedzianą relację i załatwić rodzinne sprawy. Mamy nawet wrażenie, że póki tego nie zrobią, póty sprawa nie ma szans na rozwiązanie.
Trzeba przyznać, że autorka trzyma czytelnika w napięciu przez całą opowieść i – co w przypadku zagadki kryminalnej szczególnie ważne – nie pozwala łatwo odpowiedzieć na pytanie, kto stoi za tymi wszystkim ohydnymi zbrodniami. Gdy mamy już wytypowanego mordercę i wszystko wskazuje na niego (lub na nią), następuje zwrot w śledztwie i wówczas – podobnie jak Huldar i Freya – zostajemy z pustymi rękami i z większą liczbą pytań niż odpowiedzi.
Książka Yrsy Sigurdardóttir oprócz tego jednak, że jest klasycznym kryminałem, stawia także ważne pytania moralne: czy cierpienie usprawiedliwia zemstę, czy ofiara ma prawo zastosować zasadę „oko za oko”? Czy zło, raz uczynione, nie powraca wtedy ze zdwojoną siłą? Do czego jest w stanie posunąć się matka, której w okrutny sposób odebrano dziecko? Czy pedofile powinni w ogóle wychodzić z więzienia, czy istnieje coś takiego jak resocjalizacja osoby, która w ten sposób krzywdzi dzieci? Autorka opisuje również mechanizmy systemu, umożliwiającego ukrywanie zbrodniarza-pedofila przez skorumpowanych i wpływowych ludzi. Jego ofiary ich nie obchodzą, głównie dlatego, że są biedne i nie mają żadnych znajomości. Dlatego też ofiarom się nie wierzy. Co innego, gdy zginie w końcu dziewczynka z zamożnego domu albo emerytowany prokurator padnie ofiarą tajemniczego mordercy…
Autorka kreśli także wnikliwy portret społeczny – od dobrze sytuowanej klasy średniej, na pozór idealnych rodzin, w których roi się do dysfunkcji – po środowiska patologiczne, pełne uzależnień i przemocy, również seksualnej, ciągnącej się przez pokolenia – i pokazuje, że na zło nikt nie jest odporny, że bardzo łatwo jest przekroczyć granicę i ze zwykłego obywatela stać się mordercą. W tym sensie „Porachunki” przekraczają granice gatunkowe i mogą być pozycją, która zainteresuje nie tylko miłośników kryminałów. Trzeba przyznać, że z książki na książkę Yrsa Sigurdardóttir jest coraz lepsza.
Yrsa Sigurdardóttir
Porachunki
Cykl: Freyja i Huldar (tom 2)
Tłumaczenie: Paweł Cicha
Wydawnictwo: Sonia Draga
Olga Szelc